Jan Muller| 

Płonęło mieszkanie w Świebodzinie. Nikt nie wzywał strażaków, bo wszyscy kręcili komórkami filmy

127

Mieszkańcy bloku przy Łużyckiej w Świebodzinie mają szczęście, że ogień przypadkowo zauważył strażnik gminny z innej miejscowości.

Płonęło mieszkanie w Świebodzinie. Nikt nie wzywał strażaków, bo wszyscy kręcili komórkami filmy
(PAP/Tytus Żmijewski)

Choć przed budynkiem stała grupa osób z telefonami, ale nikt nie wzywał strażaków. Wszyscy zajęci byli nagrywaniem pożaru. Ogień pojawił się 7 kwietnia w samo południe. Kłęby dymu buchały z balkonu, płonął stojący na nim tapczan. Strażaków nie było widać. - Jaka jest ludzka znieczulica? - pyta "Gazeta Lubuska".

Dojeżdżam do krzyżówki od wiaduktu i w budynku na Łużyckiej wiedzę jak ogień wywala balkonem. Ludzie stoją na ulicy i zdjęcia robią, filmiki kręcą. Od razu zadzwoniłem po straż a oni mówią, że pierwsze słyszą o pożarze. Byli na miejscu w dwie minuty - opowiada lokalnej gazecie pan Juliusz Tomaszewski.

Był akurat w Świebodzinie prywatnie. Strażnik gminny ze Skąpego zobaczył dym i ogień mijając blok samochodem. Zatrzymał auto, wezwał pomoc i wbiegł na klatkę schodową z palącym się lokalem.

Trwa ładowanie wpisu:facebook

W mieszkaniu, z którego wydobywał się dym udało mi się wejść tylko do pierwszego pomieszczenia, ale takie zadymienie było, że nie dało się niczego zrobić. Za chwilę za mną wbiegli strażacy - relacjonuje Tomaszewski.

Strażacy ugasili ogień proszkiem, dzięki temu oszczędzili mieszkańcom strat związanych z zalaniem wodą. Konieczne było ewakuowanie mieszkającej po sąsiedzku kobiety. Uratowali też z pożaru dwa koty. Zwierzęta są całe i zdrowe.

Zobacz także: Zobacz także: Niecodzienna reanimacja. Strażacy ratowali kota

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić