Kamil Karnowski
Kamil Karnowski| 
aktualizacja 

Polki utknęły na Dominikanie. "Biuro podróży nie chce nas zabrać do kraju"

758

"Nie mamy jak wrócić do kraju. TUI odmawia zabrania nas ze sobą i każe lecieć na własną rękę". To tylko fragment dramatycznego wpisu pani Kingi, która wraz z siostrą i mamą poleciała na wakacje na Dominikanę. Opis podróży sprawia, że włosy stają dęba.

Polki utknęły na Dominikanie. "Biuro podróży nie chce nas zabrać do kraju"
(iStock.com)

Dramatyczny apel pojawił się na Facebooku. Pani Kinga prosi w nim o pomoc i opisuje dramatyczne okoliczności, w jakich wyleciała z Polski na wymarzony urlop. Jednak nie tylko lot z Poznania okazał się koszmarem, bo kobiety nie mogą wrócić do Polski.

Nasza przygoda zaczęła się już na lotnisku w Poznaniu, gdzie okazało się, że maszyna została zmieniona (zamiast TUI Fly leci hiszpańska linia Vamos) i nie ma miejsc, które wykupiłyśmy przez biuro w 1. klasie i dostałyśmy miejsca w klasie ekonomicznej - pisze pani Kinga.

Lot był opóźniony. Nie to jednak, według opisu sytuacji, miało okazać się największym kłopotem. Otóż załoga linii Vamos miała odmówić Polkom miejsc w wykupionej przez nie wcześniej pierwszej klasie. Na domiar złego z obsługą samolotu trudno było się dogadać po polsku lub po angielsku.

Poprosiłyśmy o rozmowę z kierownikiem załogi, przyszła jakaś pani, która ledwo mówiła po polsku i powiedziała, że nic z tym nie zrobimy i mamy dwa wyjścia : lecieć na tych miejscach, co teraz siedzimy albo wyjść z samolotu. Następnie przyszedł jakiś steward, który mówił tylko po angielsku, przeprosił za zachowanie pracownika z check in oraz powiedział, że mamy żądać zwrotu od TUI, bo to u nich kupowałyśmy wycieczkę. Zapytałyśmy się czy to wszystko co ma do powiedzenia, siostra się popłakała i powiedziała "kurwa mać to jakiś żart"Stewardzi pytali "zostajecie na tych miejscach czy wysiadacie w tym momencie? - czytamy we wpisie.

Później zaczął się koszmar. "Po 15 minutach przyszła cała załoga i powiedziała że nie lecimy, bo używamy wulgaryzmów do jednej z koleżanek i nie wyobrażają sobie z nami lotu przez 11 godzin" - pisze pani Kinga. Jak wnioskujemy z wpisu, obsługa zgłosiła kontroli lotów, że na pokładzie samolotu ma problemy z awanturującymi się pasażerami. Kazano im wyjść z samolotu, a na płycie czekało na nie pięciu "uzbrojonych strażników".

Steward powiedział do siostry, gdy wychodziła "mam nadzieję, że kapitan zdecyduje, że panie z nami nie lecą".

Decyzja o pasażerkach w rękach kapitana. To on miał zdecydować, czy zabierze "niewygodne" pasażerki, o czym panią Kingę poinformowała również ochrona lotniska. "Następnie strażnik kazał wrócić mi na swoje miejsce i powiedział żeby się nie denerwować Widział moje przerażenie w oczach" - relacjonuje kobieta. "Byłyśmy pośmiewiskiem całego samolotu, załoga próbowała wmówić ze to przez nas jest samolot opóźniony a w tym czasie cały czas trwało ładowanie cargo" - czytamy dalej we wpisie.

Jedna ze stewardess powiedziała ze jeśli chcemy lecieć to mamy nie rozmawiać ze sobą podczas lotu. Siostra zapytała ją tylko czy możne skorzystać z toalety. Po 15 minutach stewardessa kazała nam odpinać pasy i znów wychodzić na zewnątrz z paszportami do straży granicznej.

W końcu po kilku dramatycznych scenach i z opóźnieniem, samolot wystartował. Polskie turystki zapewne spodziewały się, że wraz z wylądowaniem w Punta Cana ich koszmar się skończy i będą mogły cieszyć się wymarzonymi wakacjami. Nic bardziej mylnego - na miejscu okazało się, że hotel jest niezgodny z ofertą którą wykupiły, co, jak twierdzi Pani Kinga, zostało zgłoszone rezydentce biura podróży.

Największy koszmar był jednak dopiero przed nimi. O ile ewentualną zmianę hotelu lub odszkodowanie za zmiany i niedogodności w podróży można nazwać błahostkami, to informacja, która czekała na polskie turystki jest prawdziwym dramatem. "Dostałam maila z informacją o odmowie powrotu do kraju, ponieważ zagrażamy bezpieczeństwu innych pasażerów. Lot do Poznania ma być w sobotę, ale TUI odmawia zabrania nas ze sobą. Mamy zakaz podróżowania z nimi na 3 miesiące. Każą nam wracać na własna rękę” - kończy się dramatyczny apel.

Zapytaliśmy biuro podróży TUI Polska o zaistniałą sytuację. Firma potwierdziła, że linia lotnicza odmówiła trzem pasażerkom zabrania ich na pokład. TUI Twierdzi jednak, że Polki wrócą do kraju na koszt biura podróży. Lot odbędzie się jednak trzy dni później niż planowany powrót turystek. Ponieżej zamieszczamy całe oświadczenie TUI Polska.

Linia lotnicza obsługująca rejs Poznań-Punta Cana dn. 05.01.19 odmówiła zabrania na pokład samolotu rejsu powrotnego Punta Cana-Poznań mającego odbyć się dn. 18.01.19 trzech pasażerek, będących Klientkami TUI Poland, argumentując swoją decyzję poważnym naruszeniem porządku i dyscypliny podczas lotu oraz powołując się na punkt VII General Conditions of Carriage. Odmowa wstępu na pokład samolotów linii lotniczej obowiązywać będzie przez kolejne 3 miesiące, tj. do 04.04.2019.
Jako organizator imprezy turystycznej, zapewniliśmy Klientkom powrót do Polski inną linią lotniczą w najbliższym możliwym terminie, tj. 21.01.2019, bez dodatkowych opłat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić