aktualizacja 

29-latka jest alkoholiczką od 11 lat. Historia jej życia szokuje

78

Codziennie w Polsce sprzedawanych jest 3 mln tzw. małpek, a Polacy piją więcej niż w okresie PRL-u. Polki w różnym wieku, o różnym statusie społecznym zmagają się z tym samym - z chorobą alkoholową. Monika Sławecka w swojej książce "Alkohol. Piekło kobiet" ukazuje portret Polek, które walczą z alkoholizmem. Jedną z nich jest Blanka Kozłowska, 29-letnia agentka nieruchomości, alkoholiczka z 11-letnim stażem. Poznajcie jej historię.

29-latka jest alkoholiczką od 11 lat. Historia jej życia szokuje
(iStock.com, Thiago Santos)

Jak zaczął się u Ciebie problem z piciem alkoholu?

Moja historia jest trudna i bolesna, ale muszę z nią żyć, każdego dnia zmagać się ze strasznymi wspomnieniami. Mam silne wrażenie, że los karze mnie za to, co zrobiłam, dlatego chcę ci o tym opowiedzieć, podzielić się swoją historią z czytelnikami tej książki, prosząc tym samym o rozgrzeszenie. Może kiedyś będzie mi wybaczone?

Co się wydarzyło?

Gdy miałam 18 lat, moja mama wyjechała za granicę w celu podreperowania domowego budżetu, a ja zostałam sama w domu. Rodzice dawno się rozeszli, jestem jedynaczką. Jak można się domyślić, wpadłam w wir imprez, licznych spotkań towarzyskich. Poza tym rozpoczęłam drugi kierunek studiów, jestem ambitna, ale też zawsze zależało mi na stworzeniu ciepłego, rodzinnego domu. W mężczyznach szukałam ojca swojego dziecka, kogoś, kto postawi nam dom, o który będę dbała ze wszystkich sił. Obserwując przez lata cierpienie mamy, obiecałam sobie, że za nic nie podzielę jej losu. Mama zza oceanu starała się mnie kontrolować i śledzić każdy mój ruch, bylebym tylko nie zboczyła z dobrej drogi. Zresztą pamiętam, że od dziecka miała obsesję kontrolowania mnie, dyrygowania i rządzenia moim życiem. Nieraz był to powód konfliktu pomiędzy nami, ale dzięki temu, że miałyśmy duże mieszkanie i każda mogła się schronić w bezpiecznym kącie, nie pozabijałyśmy się.

Przestawałyście się nawzajem prowokować?

Dwie temperamentne kobiety pod jednym dachem to przepis na atak bombowy lub wręcz odwrotnie – na zimną wojnę. Zaraz po jej wyjeździe, kiedy poczułam ten niesamowity luz związany z tym, że Wielki Brat w końcu przestaje cię obserwować, mój dom stał się otwarty dla każdego. Stał się on miejscem spotkań, imprez, w pewnym momencie straciłam rachubę co do tego, kto w nim tylko przebywa, a kto już mieszka. Dni tygodnia rozpoznawałam po wydarzeniach. Mój weekend zaczynał się już we wtorek, kiedy to bawiłam się w naszym ulubionym klubie, w środę i czwartek szłyśmy z dziewczynami na ladies night, w piątek i sobotę z kolei nawet specjalnie nie trzeba było szukać miejsca na zabawę, a w niedzielę przychodził czas, kiedy siadaliśmy w ogródkach piwnych.

Każdemu wyjściu towarzyszył alkohol?

Oczywiście, bez tego nie było zabawy. Alkohol dominował nade mną na tyle, że wszystko mu poświęciłam – urodę, zdrowie, relacje koleżeńskie, rozwój i, jak wiadomo, pieniądze. Z tego kieratu wyrwał mnie chłopak, z którym poznałam się w Ikei. To była miłość od pierwszego wejrzenia, dawno czegoś takiego nie czułam. Wstydziłam się pokazać mu, kim tak naprawdę jestem i co wypełnia mój czas. Poddałam się i zmieniłam się dla niego o 180 stopni.

Zobacz także: Zobacz też: Qczaj o alkoholizmie ojca: "Mam jeszcze sporo do przepracowania"

Co zrobiłaś dla siebie?

W zasadzie wszystko, co najlepsze. To był dyrektor dużej korporacji, który pomógł mi w znalezieniu dobrej pracy. Odmienił moje życie zdrowym odżywianiem, częstymi i regularnymi treningami, nawet mój styl ubierania się zmienił na bardziej kobiecy i klasyczny. Wszystko układało się idealnie. Miałam wrażenie, że po raz pierwszy los się do mnie uśmiechnął, chciałam, żeby ten sen nigdy się nie skończył. Jednak wraz z upływem kolejnych miesięcy wspólnego, idealnego życia pojawiła się też nuda. Nie mogłam wyjść na imprezę, napić się ulubionej whisky, bo dziewczynie nie wypada, a co dopiero upić się czy tańczyć do białego rana gdzieś na plenerowej balandze. Potrzebowałam, żeby coś się zadziało, zaczęłam się dusić, męczyć, złościć, tak strasznie chciałam, żeby dawne życie wróciło chociaż na 5 minut!

Co działo się wtedy między wami?

Zaczęliśmy się kłócić, wiecznie miałam o coś pretensje. On nie rozumiał, co tak naprawdę się ze mną dzieje. Męczyliśmy się oboje, aż pewnego dnia, podczas jego nieobecności, postanowiłam się spakować i wyprowadzić. Wróciłam do rodzinnego miasta, gdzie chciałam na nowo ułożyć sobie życie. Jednak po półtora roku mojej nieobecności nie było tam już tego samego klimatu, znajomych tak chętnych do wyjść i imprez. Żeby zagłuszyć samotność, założyłam Tindera, a przeglądając go, prawie cały czas popijałam – piłam wtedy wszystko, młody organizm jest w stanie wiele znieść. Piłam tak dużo, że często wsiadałam za kierownicę po kilku piwach. Stało się to dla mnie normą.

Spotykałaś się wtedy z jakimś mężczyzną?

Często chodziłam na randki z Tindera, jednak nikt mi nie odpowiadał. Dzisiaj myślę sobie, że nie odpowiadał, bo nie pił wystarczająco dużo. Szybko jednak poznałam faceta, który na pierwszą randkę zabrał mnie na degustację whisky. Wow, pomyślałam wtedy, w końcu facet dla mnie. Bardzo się polubiliśmy, bo w komforcie mogliśmy razem pić. Pewnego dnia Janek zaproponował wyjazd nad morze. W trakcie podróży na wybrzeże piliśmy i co chwilę kochaliśmy się na kolejnych przystankach, a to w lesie, a to na stacji. Było nam wszystko jedno, byliśmy młodzi, pijani i tacy fajni – wydawało nam się, że możemy wszystko, świat należy do nas! Tak naprawdę się nie znaliśmy, dlatego uprawialiśmy seks w prezerwatywie, jednak byliśmy w takim stanie, że po powrocie do rodzinnego miasta okazało się, że jestem w ciąży. W ciąży bliźniaczej.

Ojciec dzieci dowiedział się o ciąży?

Tak, wtedy też ja dowiedziałam się, co on tak naprawdę robi – był dealerem narkotykowym. Często dosypywał mi różne mikstury do drinków. Znienawidziłam go i czułam do niego wyłącznie pogardę, w brzuchu nosząc jednocześnie jego niechciane dzieci. Nagle ze wszystkim zostałam sama, nie mogłam powiedzieć mamie, wstydziłam się przyznać jakiejś koleżance. Siedziałam w domu i zastanawiałam się, co mam zrobić, co chwilę wyobrażałam sobie, że te dzieci się we mnie ruszają, że wysysają ze mnie wszystko to, co najlepsze. Że tak naprawdę są one wynikiem najebanego wyjazdu z nieznajomym. Na własną rękę zaczęłam szukać lekarza, który podejmie się aborcji. Zrobiłam to, usunęłam dwoje dzieci.

Co wtedy czułaś?

Ja ciągle płynęłam, byłam na fali, nie żyłam tak naprawdę, wszystko było zdeformowane i wypaczone, jak ja. Alkohol odebrał mi zdrowy rozsądek i trzeźwy osąd sytuacji, wypaczył mnie emocjonalnie i duchowo, na koniec dając mi lekcję życia i śmierci. Poniosłam najcięższe konsekwencje bycia kobietą alkoholiczką. Zabiłam swoje dzieci. To była potwornie trudna lekcja, do dzisiaj nie mogę się pozbyć tej traumy, ale przynajmniej zaczęłam normalnie żyć. Właśnie wyremontowałam własne mieszkanie, mam pracę, którą lubię i czuję się w niej spełniona. Alkohol piję jedynie okazjonalnie i nie upijam się, nie chcę już nigdy więcej stracić nad sobą panowania czy kontroli. Gdzieś tam wewnętrznie czuję ogromny ból, a płacz nienarodzonych dzieci słyszałam co noc przez dwa lata od ich usunięcia.

Wspominałaś, że czułaś się karana za fakt podjęcia decyzji o aborcji.

Słynęłam z tego, że zawsze byłam okazem zdrowia. Szybko wstawałam na nogi z kaca, rzadko trułam się alkoholem, praktycznie nigdy nie chorowałam. Raz wylądowałam w szpitalu, ale to po awanturze z mamą, jak ze złości uderzyłam pięścią w szybę w drzwiach. Skończyło się dwudziestoma szwami. Nie wiem, czy płody zostały źle usunięte, czy chłopak, z którym zaszłam w ciążę, zaraził mnie czymś więcej niż tylko chlamydiozą[1], ale nagle zachorowałam na endometriozę[2], która jest zrośnięta z jelitami. Lekarze nie mieli pojęcia, jak mogło do tego dojść. Mimo trzech operacji laparoskopowych wciąż nie udało się usunąć niektórych torbieli. Gdyby spojrzeć na mnie od środka, mam zainfekowaną całą macicę.

Boisz się, że możesz już nie urodzić dzieci?

Raczej nie mam szans na ponowne zajście w ciążę. Mimo operacji i licznych zabiegów wciąż mam torbiele, zrosty i polipy na jajnikach. Endometrioza sprawia, że mam do tego stopnia bolesne miesiączkowanie, że czasami nie jestem w stanie wstać do pracy, wymiotuję i mam zawroty głowy. Obfitość miesiączkowania jest tak mocna, że kilka razy wylało się ze mnie pół litra krwi.

Rozumiem, że cały czas jesteś pod obserwacją ginekologiczną?

Tak, leczę się przez cały czas, bez większych rezultatów. To moja kara za zabicie tych dzieci.

Odnalazłaś spokój, szczęście?

Nigdy już nie będę szczęśliwa. Nie mogę znaleźć swojego miejsca na ziemi, często zmieniam partnerów, bo ze strachu nikomu nie jestem w stanie dać tyle, ile by ode mnie chciał. Wciąż się boję, że jak już stworzę ten swój wymarzony dom z ukochanym mężczyzną, pojawi się ten dealer i powie wszystkim, co tak naprawdę zrobiłam.

[1] Chlamydioza jest rodzajem infekcji wywołanej przez bakterię Chlamydia trachomatis, zakażenie chlamydiami należy do najczęstszych chorób przenoszonych drogą płciową.

[2] Endometrioza polega na występowaniu komórek błony śluzowej jamy macicy poza nią. Jest to schorzenie nie do końca zbadane przez naukowców. Powoduje uciążliwe i bolesne miesiączkowanie.

Artykuł stanowi fragment książki Moniki Sławeckiej pt. “Alkohol. Piekło kobiet”, w której autorka opisuje prawdziwe historie kobiet uzależnionych od alkoholu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić