aktualizacja 

Amerykanin przeszedł 32 kilometry, żeby nie spóźnić się do pracy

524

Walter Carr z Alabamy nie wyobrażał sobie spóźnienia w pierwszym dniu pracy. Kiedy zorientował się, że nie będzie mógł skorzystać z samochodu, mężczyzna wyruszył w długą drogę na piechotę. Jego szef hojnie wynagrodził poświęcenie nowego pracownika. A w sieci trwa zbiórka na jego rzecz.

Amerykanin przeszedł 32 kilometry, żeby nie spóźnić się do pracy
(Youtube.com, bellhops)

Na koncie Waltera Carra jest już niemal 80 tysięcy dolarów. Tyle uzbierało się w serwisie crowfundingowym w ciągu sześciu dni. Ludzi urzekła wyjątkowa obowiązkowość młodego mężczyzny. Wpłacają pieniądze, by mógł zrealizować swoje marzenie, jakim są studia medyczne. Jak mówi Carr, potem chciałby wstąpić do marines.

Pieniądze zaczęły wpływać, gdy świat poznał niezwykłą historię Carra. Pierwszego dnia pracy miał stawić się w firmie przeprowadzkowej o 7.00 rano. Chciał pojechać samochodem, jednak wieczorem pojazd zepsuł się. Nie pozostało mu nic innego jak całonocna przechadzka. Walter Carr wyszedł z domu na przedmieściach miasta Birmingham o północy.

Dystans do przedsiębiorstwa Bellhops wynosił 38 kilometrów. Mężczyzna planował, że przejdzie całą drogę z Homewood do Pelham, jednak w trakcie podróży zyskał niespodziewaną pomoc. W sumie na własnych nogach pokonał 32 kilometry.

Dobrym samarytaninem, który pomógł Carrowi, był policjant w radiowozie. Oficer z Pelham dostrzegł maszerującego mężczyznę o świcie. Po rozmowie zabrał go do auta, zafundował śniadanie, a potem zawiózł do domu, którego mieszkańców firma Carra miała przeprowadzić.

Nie tylko nie spóźnił się, ale był w pracy pół godziny przed czasem. Mało tego - Carr stanowczo odmówił wypoczynku. Od razu zabrał się do swoich zadań.

Zasługujące na uznanie poczucie obowiązku zostało wynagrodzone. Kiedy dyrektor generalny filmy Bellhops dowiedział się o nocnym spacerze Carra, przyleciał z innego stanu, by wyrazić swoje uznanie. Na słowach się nie skończyło. Luke Marklin podarował nowemu pracownikowi swojego SUV-a.

Służył dobrze mojej rodzinie. Mam nadzieję, że tobie będzie służył również - mówił szef, wręczając kluczyki zdumionemu Walterowi Carrowi.

Młody mężczyzna przeprowadził się do Alabamy z Nowego Orleanu. Luizjanę opuścił wraz z rodzicami po niszczycielskim ataku huraganu Katrina. A teraz - dzięki hojności osób, których ujął swoją postawą - ma szansę spełnić swoje marzenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także:
Zobacz także: Zobacz także: #sekspopolsku Sposoby Polaków na podryw. Niektórzy to mają pomysły!
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić