aktualizacja 

Porwanie Marii Ridulph. Sprawa wznowiona po 50 latach wciąż pełna zagadek

2

Bawiły się niedaleko domu, gdy zaczepił je mężczyzna. 7-letnia Maria Ridolph i jej koleżanka Kathy nie wyczuły zagrożenia, lecz był to ostatni moment, kiedy Maria była widziana. Lata poszukiwań, setki dowodów i wiele zwrotów akcji. Zagadka porwania dziewczynki wciąż budzi emocje. Sprawę przypomina dla nas Riley24, popularna "wykopowiczka" zajmująca się sprawami kryminalnymi.

Porwanie Marii Ridulph. Sprawa wznowiona po 50 latach wciąż pełna zagadek
(Youtube.com, cnn)

Maria Ridulph urodziła się 12 marca 1950 roku w Sycamore, Illinois, jako najmłodsza z czwórki rodzeństwa. Jej ojciec pracował w miejscowej fabryce, a matka zajmowała się domem. Maria była błyskotliwą, kochającą szkołę dziewczynką. Jednocześnie była dosyć nerwowym dzieckiem, które wpadało w histerię, gdy miało kłopoty.

Co wydarzyło się 3 grudnia 1957?
Wieczorem 3 grudnia 1957 roku spadł pierwszy śnieg. 7-letnia Maria ubłagała mamę, aby mogła wyjść po kolacji pobawić się na zewnątrz ze swoją najlepszą przyjaciółką, 8-letnią Kathy Sigman.

W pewnym momencie podszedł do nich około 20-letni mężczyzna, który przedstawił się jako Johnny i zapytał, czy dziewczynki lubią lalki i przejażdżki na barana. Maria pobiegła do domu, aby przynieść lalkę, a po jej powrocie Kathy wróciła do swojego domu po rękawiczki. Gdy 8-latka wróciła, nigdzie nie było śladu Marii i mężczyzny.

Kathy poszła do domu przyjaciółki i spytała, czy dziewczynka nie wróciła do domu. Ridulphowie wysłali 11-letniego brata Marii, aby poszedł jej poszukać. Nie przyniosło to jednak żadnych rezultatów, więc natychmiast zawiadomiono policję. W ciągu godziny rozpoczęto poszukiwania.

Poszukiwania na szeroką skalę
W alejce, niedaleko miejsca zabawy dziewczynek, znaleziono lalkę Marii, nigdzie nie było jednak śladu 7-latki. Policjanci przeszukiwali okoliczne domy i przesłuchiwali potencjalnych świadków. Dwóch sąsiadów słyszało krzyk około godziny 19.00. W poszukiwania włączyli się wolontariusze, zablokowano drogi i przeszukiwano samochody. Dziewczynki szukano nawet za pomocą wojskowych samolotów i helikopterów.

Wkrótce zdjęcie Marii pojawiło się na pierwszych stronach gazet, co było niezwykle rzadkie w tamtych czasach. Sam prezydent USA chciał mieć aktualne informacje o śledztwie. Kathy była jedynym świadkiem i oczywiście szczegółowo ją przesłuchano. Dziewczynka zeznała, że nigdy wcześniej nie widziała tego mężczyzny. Opisała go jako wysokiego blondyna i ze szparą między przednimi zębami. Obawiano się, że mężczyzna może wrócić po Kathy, więc objęto ją szczególnym nadzorem.

Wielu podejrzanych
Kilka dni później sprawę przejęło FBI, które zmieniło mały miejscowy motel w swoją kwaterę główną. Niestety wszelkie ślady zostały zadeptane jeszcze przed ich przybyciem. 5 dni po zaginięciu o morderstwo dziewczynki oskarżono 18-letniego Johna Tessiera, który mieszkał zaledwie dwie przecznice od Marii. Mężczyzna został wyrzucony ze szkoły w 10 klasie za popychanie nauczyciela, a kilka młodych dziewcząt oskarżyło go o molestowanie.

Mężczyzna zaprzeczył, aby miał jakikolwiek związek ze sprawą, przyznał się jednak do „seksualnych zabaw” z kilkoma dziewczętami. W dniu zaginięcia miał przebywać w Chicago, gdzie przygotowywał się do wstąpienia do wojska. Został oczyszczony z zarzutów. 6 dni później wyjechał, wstąpił do sił powietrznych USA i odtąd znany był jako „Jack McCullought”.

Innym podejrzanym był William Henry Remond, kierowca ciężarówki, który podróżował po Środkowym Zachodzie. Podejrzewano go o porywanie i mordowanie dziewczynek. Podobno miał przyznać się do zamordowania 8-latki w 1951 roku. Jego adwokat zdołał jednak podważyć to zeznanie i nie było wystarczających dowodów, aby powiązać go z zabójstwem z 1951 roku oraz zaginięciem Marii. Ostatecznie Remond zmarł w 1992 roku jako wolny człowiek.

Kathy pokazano tysiące zdjęć podejrzanych mężczyzn. Pod koniec grudnia 1957 roku wskazała Thomasa Josepha Rivarda jako porywacza. Mężczyzna miał jednak żelazne alibi – 3 grudnia przebywał w więzieniu.

Nowe tropy
26 kwietnia 1958 roku pewne małżeństwo znalazło ciało dziewczynki podczas zbierania grzybów. Znajdowało się ponad 160 km od jej domu. Maria nie miała na sobie butów, spodni oraz płaszcza. Zwłoki były w zaawansowanym stadium rozkładu, więc nie udało się ustalić przyczyny śmierci. Policja badała kolejne tropy, ale nie przyniosło to żadnych rezultatów. Dwa lata później akta sprawy zostały odłożone na półkę i oznaczone jako „cold case”.

Wznowienie śledztwo po latach
W 1994 roku matka Jacka McCulloughta (Johna Tessiera) umierała na raka. Na łożu śmierci powiedziała córce Janet, że to Jack zabił Marię. Janet zgłosiła ten fakt FBI, ale ci nie potraktowali jej poważnie, ponieważ mężczyzna miał alibi i przeszedł test wariografem. McCullought nie został zaproszony na pogrzeb matki.

Sprawa cały czas chodziła po głowie Janet i w 2008 roku postanowiła ponownie zgłosić swoje przypuszczenia policji. Tym razem posłuchano jej i wkrótce pojawiły się nowe dowody w sprawie.

Druga siostra McCulloughta, Jeanne, zeznała, że 50 lat wcześniej policjanci przyszli do ich domu i zapytali jej rodziców, czy Jack był w noc zaginięcia w domu. Matka powiedziała, że tak, ale nie było to prawdą. Dodatkowo, zarówno Jack, jak i jej ojciec, miał ją wykorzystywać seksualnie w dzieciństwie. O wszystkim wiedziała matka Jeanne.

Policja pojawiła się w domu Kathy i pokazała jej zdjęcie Jacka z lat 50. Kobieta bez wątpienia przyznała, że to on był porywaczem. Skontaktowano się również z byłą dziewczyną Jacka, która przekazała policji nieużywany bilet kolejowy z wojskowym znaczkiem datowany na 3 grudnia 1959 roku. Mogło to świadczyć o tym, że mężczyzna wcale nie był w Chicago, jak twierdził. Pojawiła się również kobieta, która twierdziła, że Jack zgwałcił ją, gdy miała 14 lat.

W 2011 roku dokonano ekshumacji ciała Marii. Śledczy mieli nadzieję, że uda się na nim znaleźć ślady DNA, które mogłyby potwierdzić winę McCulloughta. Niestety nie zachowały się żadne pomocne ślady biologiczne. Udało się jednak ustalić, że dziewczynka zmarła na skutek kilkukrotnego pchnięcia nożem w gardło.

Ostateczny proces?
W 2012 roku McCullought stanął przed sądem. Był 73-letnim byłym policjantem mieszkającym w Seattle, 3200 km od Sycamore. Mężczyzna nie przyznawał się do winy. Twierdził, że 3 grudnia 1957 roku przebywał w Chicago, a następnie pojechał do oddalonego o 65 km od domu Rockford, gdzie spotkał się z rekruterem wojskowym. Po spotkaniu zadzwonił z automatu do ojczyma, który miał po niego przyjechać. McCulloughta skazano na dożywotnie pozbawienie wolności. Ogłoszono, że właśnie zakończyła się najdłużej nierozwiązana sprawa w historii USA.

Adwokaci McCulloughta rozpoczęli przygotowania do apelacji. Przeczytali ponownie około 5000 stron akt, pełnych sprzecznych raportów, nieprawidłowo przeprowadzonych przesłuchań i brakujących dowodów. Dotarli również do rejestrów telefonicznych, z których jasno wynikało, że McCullought zadzwonił z budki telefonicznej w Rockford 3 grudnia 1957 roku o godzinie 18:57. Nie mógł więc zamordować Marii. Pojawiły się głosy, że policja manipulowała dowodami.

Sprawa ponownie otwarta
McCullought został uniewinniony w 2016 roku. Kathy wciąż wierzy, że na starej fotografii mężczyzny rozpoznała porywacza swojej przyjaciółki. Dodatkowo trzech współwięźniów mężczyzny wyznało, że McCullought przyznał im się do zamordowania Marii, a jednemu z nich miał powiedzieć, że to był wypadek.

Śledztwo otwarto ponownie i sprawa wciąż figuruje jako nierozwiązana. Pojawiły się naciski, aby policja ujawniła niepublikowane dotąd raporty i inne zapisy dotyczące sprawy, ale funkcjonariusze odmówili, twierdząc, że to mogłoby przeszkodzić w otwartym ponownie śledztwie. W 2016 roku na policję został dostarczony list, napisany starannie lecz niepodpisany, który miał wskazać nowego podejrzanego. Do dzisiaj nie podano jednak do wiadomości publicznej żadnych informacji na ten temat.

Więcej o Riley24 znajdziesz tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić