Takie burze w Polsce zdarzają się niezwykle rzadko. Bow echo sprawcą wielkich strat

Takie burze w Polsce zdarzają się niezwykle rzadko. Bow echo sprawcą wielkich strat

Takie burze w Polsce zdarzają się niezwykle rzadko. Bow echo sprawcą wielkich strat
Źródło zdjęć: © PAP | Łukasz Ogrodowczyk
Adam Bednarek
14.08.2017 18:10, aktualizacja: 26.02.2019 11:28

Niszczycielskie burze, w wyniku których w Polsce zginęło aż 6 osób, a zniszczone drzewa dokonały wielu uszkodzeń, to zjawisko o nazwie bow echo. Zdarza się u nas niezwykle rzadko.

Najwięcej zniszczeń wywołanych ostatnimi nawałnicami jest w Wielkopolsce, w Kujawsko-Pomorskiem i Pomorskiem. W wielu regionach wciąż nie ma dostępu do prądu. Według szacunków z drugiej doby po przejściu kataklizmu na Pomorzu, praktycznie ogołoconych z drzew zostało ponad 8.000 hektarów lasu. Za to wszystko nie jest odpowiedzialna “zwykła” burza, a zjawisko o nazwie bow echo.

- Zdarzyło się coś, co zdarza się po napływie gorących mas powietrza nad Polskę. Przez wiele dni płynęły do nas gorące masy znad Afryki, niosąc ogromną ilość energii. Od zachodu wtargnęło również powietrze polarne, więc uformował się front atmosferyczny oddzielający te dwie masy. W tej gorącej masie, przed głównym frontem atmosferycznym, który jest zawsze bardzo pilnowany przez meteorologów, utworzył się krótki front burzowy, tak zwana linia nawałnic, linia szkwałowa - tłumaczyła przyczynę zaistniałej sytuacji synoptyk TVN Meteo Arleta Unton-Pyziołek.

Takie chmury układają się w łuk, co szczególnie dobrze widać na obrazach radarowych. Bow echo to zjawisko znacznie silniejsze niż zwykłe burze, czego efekty niestety mogliśmy zaobserwować.

Obraz
© radar.opadow.pl

Cechą charakterystyczną bow echo jest niezwykle silny wiatr, ścinający wszystko, co spotka po drodze. Same burze są krótkie, nie trwają więcej niż 25 minut, ale właśnie przez wiatr wyjątkowo niebezpieczne. Co gorsza, trudno się przed nimi uchronić - systemy ostrzegawcze mogą zawodzić, bo front przemieszcza się z dużą prędkością.

"Komórki burzowe, które połączyły się w mezoskalowy układ konwekcyjny (MCS), z którego później wytworzyło się niszczycielskie bow echo, powstały na granicy Czech i Austrii - czytamy na stronie Obserwatorium Burzowego Lniska. - Około 16:00 pierwsze komórki pojawiły się w Polsce, a nad środkowymi Czechami burze zaczęły tworzyć pierwsze formacje liniowe (szerokie, ale bardzo krótkie burze cechujące się silnymi porywami wiatru, pierwsze stadium bow echo). Szybko poruszające się komórki znacznie się wzmogły nad Dolnym Śląskiem, tworząc wielokomórkowy układ burzowy (MCS) z pierwszymi, intensywnymi opadami deszczu, bardzo silnym wiatrem, gradem i licznymi wyładowaniami. Część z tych burz przekształciła się w superkomórki, czyli bardzo silne burze, posiadające wirujący prąd wstępujący (tzw. mezocyklon). To właśnie one generują bardzo duży grad, nawalne opady deszczu, silny wiatr prostoliniowy, a niekiedy także i tornada".

Szukasz modnych rzeczy w niskich cenach? Zobacz rabaty na stronie Eobuwie wyprzedaże.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (178)