70 lat temu Polacy zamordowali 40 sąsiadów
Krew
Najbardziej powszechną z powtarzanych plotek o Żydach była ta o krwi chrześcijańskich dzieci. Rzekomo potrzebowali jej ludzie opuszczający obozy koncentracyjne. Chcąc bronić maluchy przed "złymi Żydami", Polacy atakowali domniemanych zabójców, choćby w Rzeszowie w czerwcu 1945 roku, w Krakowie w sierpniu, w Lublinie w październiku oraz we Włocławku i Częstochowie w czerwcu 1946. Za każdym razem ktoś zaczął opowiadać, że "Żydzi porwali dziecko". Wydarzenia w Kielcach były kolejnym, choć najkrwawszym z pogromów.
Nie wszędzie pogromy
Nawet w Warszawie próbowano doprowadzić do pogromu. W stolicy plotka głosiła, że Żyd zabił polskiego kolejarza.
Szaber
O ile historycy, jak prof. Marcin Zaremba z Instytutu Historycznego UW, wątpią w to, co twierdzi Gross, ofiary okradziono. Według Zaremby zabijała głównie biedota bez szans na przejmowanie ziemi czy budynków. Fakt, że zrabowano cały majątek ofiar, rzuca dodatkowy cień na uczestniczących w pogromie milicjantów. Mieliby oni w ten sposób, uważa historyk, wynagrodzić sobie fakt, że mundurowi na Ziemiach Odzyskanych mieli większą okazję do szabru niż oni na Kielecczyźnie.
Prowokacja?
Zdaniem Jana Żaryna przekaz miał być jednoznaczny. "Polacy nie zasługują na interwencję, ponieważ są narodem antysemitów mordujących Żydów, zdegenerowanym przez okupację niemiecką" - uważa historyk.
Prof. Marcin Zaremba nie zgadza się z Żarynem. "Fala pogromowa przed Kielcami świadczy o tym, że mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem spontanicznym, oddolnym. Teorie o prowokacji są z całą pewnością nieprawdziwe" - mówi.
Pijani idioci czy antysemici?
W społeczeństwie biednym, podzielonym, pełnym traum, skłonnym do łatwego używania agresji i pozbawionym elit takie zachowania są znacznie częstsze. Pamiętajmy również, że bardzo rozpowszechniony jest alkoholizm. Wielu z biorących udział w pogromie było pod wpływem alkoholu. Nie chcę relatywizować antysemityzmu, ale należy wskazywać na strukturalną łatwość wybuchu zachowań pogromowych - tłumaczy prof. Zaremba.
4 lipca 1946
W konsekwencji oskarżeń nastąpiła cała seria ataków, począwszy od ataku na Komitet Żydowski, przez ataki na przypadkowych żydowskich mieszkańców Kielc po ludzi na stacjach kolejowych linii Kielce-Częstochowa. Zabijano na peronach i wyrzucano z pociągu. W sumie w ten sposób zabito w rejonie kieleckim 30 Żydów. Strzelano, dźgano bagnetami, wyrzucano z okien, rzucano kamieniami i tłuczono pałkami. Od godz. 10 do godz. 18 tamtego dnia w 1946 roku cywile, żołnierze i milicjanci zabili 37 Żydów i 3 Polaków. Dalsze 35 osób zostało rannych.