Najdroższe gruzowisko świata. Tu żyją ubodzy bogacze
Bogacze na gruzach
Sęk w tym, że choć ziemia, na której mieszkają od lat, jest niezwykle cenna, nikt nie chce im zapłacić uczciwej ceny. Niektóre z tych domów warte są nawet 2,5 mln zł. Deweloperzy nie chcą tyle płacić i szukają kruczków prawnych, by przejąć grunty za darmo.
Powiedzieli mi, że nie mam odpowiednich dokumentów własności. Mieszkam tu 32 lata, czy to nie wystarczy? - mówi Luo Baocheng, który trzypiętrowy budynek odziedziczył po matce.
Dziś mieszka w nim ze swoimi dziećmi i wnuczką.
Jak gwoździe
Gdy władze Chin wprowadziły pojęcie własności nieruchomości, ludzie uwłaszczyli się na przekazanym im majątku. Większość musiała jednak zgodzić się na klauzulę, że w nieokreślonej przyszłości władza będzie chciała ich przesiedlić, wypłacając odpowiednią rekompensatę.
Wypłacane pieniądze okazywały się zwykle śmiesznymi sumami, które nie miały nic wspólnego z prawdziwą wartością przejmowanych gruntów. Tak narodził się fenomen dingzihu, domów gwoździ. Ich mieszkańcy tkwią przy swoim, barykadując się i nie godząc na przesiedlenie. Często kończy się to absurdami, jak dom stojący pośrodku autostrady albo gruzowisko w biznesowym sercu Szanghaju.
Przepychanki
Bezczelność
Np. pan Luo miałby zapłacić za dwa mieszkania dla siebie i brata równowartość 700 tys. zł. I nie ma znaczenia, że oddaje nieruchomość wartą prawie 4 razy tyle.
Codzienna bieda
Do rozbiórki
Cenna ziemia
Ceny działek w Szanghaju rosną bardzo szybko. Od marca 2015 roku do marca tego roku cena m. kw. wzrosła o 25 procent.
Władza ma plan
Deweloper Xinhu Zhongbao zwyczajnie zignorował pytania.