Frytki z sieciówki czy zamrożonej paczki to dla znawców ziemniaczanych przysmaków prawdziwa profanacja. W domowej wersji zazwyczaj obrane wrzucane były na rozgrzany tłuszcz w garnku lub do frytkownicy. Tym sposobem albo były spalone na zewnątrz i surowe w środku, albo przesiąknięte tłuszczem. Z frytkami nie ma drogi na skróty. Oto kilka porady do dania idealnego.
W rewolucji podejścia do ziemniaczanych słupków znaczną rolę odegrał Heston Blumenthal. Jego metoda trzykrotnego gotowania ziemniaków (w wodzie, a następnie dwa razy w oleju) przygotowała kubki smakowe szerszej klienteli na jeszcze smaczniejsze frytki. Idealne powinny mieć złoty kolor, chrupiącą warstwę na zewnątrz, a jednocześnie delikatny, puszysty środek. Mała ilość tłuszczu wieńczy perfekcyjny efekt. Oto kilka wbrew pozorom nie takich trudnych kroków do zrobienia frytek na medal.