#retro: Słodkie przysmaki PRL. Zjadliwe?
Słodkości z dzieciństwa
Ta dziewczynka wcinająca czekoladę "Stołeczną" jest dziś zapewne 70-letnią starszą panią. Być może właśnie dzięki takim krótkim momentom szczęścia czasy Gomułki wspomina raczej z rozrzewnieniem. Po latach smak dzieciństwa zawsze wspominamy przecież z nostalgią... Wiele osób z przyjemnością wraca więc pamięcią do torcików czekoladowych z zakładów 22 Lipca (Wedel), cukierków z Włocławka, pierników z Torunia, wuzetki z baru Horteksu, czy lodów z dawnej Zielonej Budki. Popijane oranżadą z saturatora czy lemoniadą z plastikowej torebki, były spełnieniem marzeń każdego łasucha.
Marzec 1965 roku
1965 r.
Sandomierz, lata 70.
Listopad 1974
Kwiecień 1975
Listopad 1976
Październik 1980 r.
Maj 1982 r.
Dla osób mających wątpliwości, czym właściwie ów saturator był - wyjaśniamy: w folklorze PRL funkcjonowały wózki (czasem saturatory były stacjonarne) z urządzeniami do nasączania dwutlenkiem węgla wody sodowej z lub bez dodatku soku owocowego. Bonusowa informacja - szklanki były stosowane wielokrotnego użytku, więc nazywano je "gruźliczankami". Powód wydaje się oczywisty.