Dramat rozegrał się przy kanale portowym w Ustce. 3,5-miesięczna Oliwka wypadła z wózka i stoczyła się do morza. Dziecko szybko trafiło do szpitala, gdzie lekarzy zaczęli walkę o jej życie.
Dziecko uratował 55-letni mieszkaniec Słupska, który właśnie pokazywał znajomym miasto. - Nic nie pamiętam, poza tym, że dziecko tonęło główką do dołu - mówił wówczas Polskiemu Radiu Koszalin.
Do wypadku doszło 9 września. Turyści z Małopolski wybrali się z dzieckiem na spacer. Prawdopodobnie w pewnym momencie chcieli zrobić sobie zdjęcie przy pomniku Syrenki.
Nie zauważyli, że w tym miejscu jest uskok. - Wózek stoczył się, uderzył prawdopodobnie w jakąś betonową podporę i przewrócił. Dziecko wypadło z wózka na betonowy uskok i wpadło do wody - relacjonował kom. Robert Czerwiński ze słupskiej policji. W tej chwili nie wiadomo, czy wózek był zabezpieczony przed stoczeniem się, czy nie zadziałał hamulec.
Półroczna obecnie Oliwia miała m.in. poważny uraz głowy. Teraz jej stan zdrowia znacznie się poprawił. Jest rehabilitowana - informuje Radio Gdańsk.
Jak donosi radio, śledztwo w sprawie wypadku w kanale portowym w Ustce prowadzi Prokuratura Rejonowa w Słupsku. Nikomu nie postawili żadnych zarzutów.