38-letni Saman Gunan stracił przytomność wracając z zalanej groty, gdzie przebywa 12 nastolatków i ich 25 letni trener. Po tym, jak dostarczył im tlen i inne zasoby, nie wrócił do pozostałych ratowników. Gunan to były nurek-komandos, który postanowił wrócić do służby, by pomóc w akcji.
- Prawdopodobnie zabrakło mu tlenu - powiedział jeden z koordynatorów działań ratunkowych. Passakorn Boonyaluck, gubernator prowincji Chiang Rai, powiedział reporterom, że nurek zmarł około 2 w nocy.
Gunan był jednym z tysiąca nurków, wojskowych i wolontariuszy, którzy uczestniczą w akcji ratunkowej. Od niemal dwóch tygodni chłopcy z obozu piłkarskiego i ich trener są uwięzieni w jaskini zalanej przez ulewne deszcze. Śmierć doświadczonego nurka pokazuje, w jak trudno dostępnym miejscu znaleźli się młodzi sportowcy.
Zobacz także: Ewa Kopacz w programie "Tłit" o nagrodzie Nobla dla Kaczyńskiego
Od kilku dni są im dostarczane tlen, woda i jedzenie, a żadnemu z nich nic się nie stało.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.