Włochy cały czas walczą ze skutkami nawałnic. Wichury i gwałtowne burze siały spustoszenie na północy kraju. Żywioł zniszczył drogi, budynki i lasy. - Sytuacja jest apokaliptyczna - mówi szef włoskiej obrony cywilnej.
Do tragedii doszło w miejscowości Casteldaccia niedaleko autostrady Palermo - Katania.. 9 osób, w tym dzieci zginęły, gdy wezbrana woda z rzeki Milicia zalała ich dom. Jak podają włoskie media, poziom wody podnosił się tak szybko, że błyskawicznie sięgnął sufitu. Willa została zalana wodą i błotem.
W tym czasie w budynku były dwie rodziny. Życie straciły dzieci w wieku od roku do trzech lat oraz 15-latek.
Uratowały się jedynie trzy osoby. Dwie z nich - 13-letnia dziewczynka i jej wujek - poszły w tym czasie do sklepu. Trzeciej udało się wspiąć na drzewo. To ona zadzwoniła po pomoc.
- Nadal nie możemy zrozumieć, jak to się mogło stać - powiedział burmistrz Casteldaccia.
W Vicari natomiast woda porwała samochód, w którym było dwóch mężczyzn. Niestety jeden z nich nie przeżył.
W ciągu tygodnia w wyniku wichur i gwałtownych burz oraz ulew we Włoszech zginęło około 30 osób.
Zniszczenia po nawałnicach, które przeszły w ostatnich dniach, są ogromne. Prędkość wiatru sięgała nawet 180 kilometrów na godzinę.
Tylko w regionie Wenecji Euganejskiej władze oszacowały straty na miliard euro. Połamane są słupy wysokiego napięcia, zniszczone domy i infrastruktura drogowa. Równie dramatyczna sytuacja jest w sąsiednim Trydencie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl