Szymon Jadczak,Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Wieczny student Mejza. Koledzy: "Misiewicz. Wyjątkowo bezczelny"

631

Nazwisko Łukasza Mejzy jest w ostatnich dniach odmieniane przez wszystkie przypadki. Jak ujawniła Wirtualna Polska, wiceminister sportu angażował się w dwuznaczną działalność biznesową, która polegała na obiecywaniu ciężko chorym ludziom niesprawdzonych terapii. Wątpliwości budzi także wykształcenie wiceministra. Porozmawialiśmy z ludźmi, którzy pamiętają go ze studiów.

Wieczny student Mejza. Koledzy: "Misiewicz. Wyjątkowo bezczelny"
Wiceminister Łukasz Mejza na sali sejmowej (Tomasz Gzell)

W oficjalnym biogramie Mejzy figuruje tytuł licencjata stosunków międzynarodowych Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. To uczelnia prywatna, jedna z wielu powstałych w Polsce w latach 90. Podjął też studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Nawet na kilku kierunkach. Żadnego jednak nie ukończył, a dwukrotnie został wyrzucony.

Wykształcenie na wagę złota

Łukasz Mejza jest obecnie studentem prawa na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii UWr. Z danych dziekanatu wydziału wynika, że studia rozpoczął w roku akademickim 2011/2012, w październiku 2018 r. skreślony z listy studentów, studia wznowił w październiku 2020 r., skreślony w kwietniu 2021 r., ponownie wznowił studia w październiku 2021 – brzmi odpowiedź na przesłane do Uniwersytetu zapytania.

Być może – bo minister na przesłane mu zapytania nie odpowiedział – w studiach przeszkodziło mu aktywne wejście w politykę. W 2014 r. został członkiem komitetu wyborczego "Lepsze Lubuskie", powołanego przez ówczesnego prezydenta Nowej Soli, Wadima Tyszkiewicza.

Zobacz także: Sprawa Łukasza Mejzy. Wiemy, jak zareagował Kaczyński
Łukasza Mejzę pamiętam jako sympatycznego, koleżeńskiego, ale bardzo nieobecnego studenta. Nie uczęszczał na większość zajęć, nigdy nie wiedział co się dzieje i nie przychodził lub oblewał egzaminy. To było na stacjonarnych studiach prawa na UWr w latach 2011 i chyba 2012. Nie jestem pewien, Mejza zrezygnował lub wyleciał – wspomina go osoba związana z uczelnią.

Inna mówi o Mejzie mniej przyjaźnie: "Misiewicz. Nie zaliczył jednego z przedmiotów, wyjątkowo bezczelny". Samorząd studencki był dla niego przepustką do polityki.

Mejza pracował w 2011 r. przy kampanii wyborczej Michała Jarosa we Wrocławiu przed wyborami parlamentarnymi. Jaros dodaje jednak, że nie było to żadne eksponowane stanowisko.

Pamiętam go. Pojawiał się wraz z grupą innych studentów podczas kampanii gdzieś w okolicy 2011, może 2012 r. Już wtedy ostrzegano mnie, że to dość destrukcyjna postać, że nie ma dobrego wpływu na grupę. Przeskakiwał z projektu na projekt, był u Wadima Tyszkiewicza w ruchu samorządowym Lepsze Lubuskie, w ruchu JOW Bezpartyjni, popierał Kukiza, ale miejsca długo nigdzie nie zagrzał – opowiada o nim Michał Jaros, dziś poseł Koalicji Obywatelskiej.

Studentów nie bronił

Już wtedy Mejzę, bardziej niż studia, zajmowała polityka. Jeden z byłych znajomych przypomina historię z 2013 r., gdy w Instytucie Stosunków Międzynarodowych Wydziału Nauk Społecznych wrocławskiej uczelni zmieniono limity przyjęć do grup seminaryjnych.

Decyzję oprotestowały wtedy władze Instytutu i studenci. Ale nie Mejza. Był wtedy przedstawicielem samorządu studenckiego. Podczas spotkania z prorektorem uczelni nie tylko nie ujął się za studentami, ale ich propozycje określił jako "bzdurne" i "bezzasadne".

Nawet z nami nie rozmawiał o całym proteście, zanim udał się na spotkanie do prorektora, nie zainteresowała go nasza sprawa – wspomina jeden z byłych studentów WNS z tamtego okresu.

Z czasem Mejza coraz bardziej wchodził w politykę. W 2014 r. został najmłodszym radnym wojewódzkim w Polsce, gdzie przetrwał cztery lata, do kolejnych wyborów samorządowych. W 2019 r. na krótko zaangażował się w projekt Roberta Gwiazdowskiego "Polska Fair Play", a gdy Bezpartyjni Samorządowcy z lubuskiego dołączyli do Koalicji Polskiej (PSL i Kukiz’15), wszedł na szczebel centralny.

Gdy w 2020 r. zmarła posłanka PSL, Jolanta Fedak, Mejza objął po niej mandat. Za tamtą kampanię wisi nad nim zresztą wyrok sądowy w Gorzowie Wielkopolskim. Ma do zapłacenia 50 tys. zł za wieszanie nielegalnych banerów.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić