Jak opisuje poniedziałkowy "Fakt" sprawą wypadku zajmuje się sąd, ponieważ kierowca Jacka Kurskiego nie przyjął mandatu. Jak dowiedziała się gazeta, na wniosek kierowcy prezesa TVP został powołany biegły. A ten wydał opinię zupełnie inną niż to, co na miejscu ustalili policjanci.
- Mam tego wszystkiego dość. Straciłem samochód i teraz jeszcze chcą zrobić ze mnie winnego – powiedział "Faktowi" kierowca opla, który ma odpowiadać na pytania policji jako sprawca. Jednak na razie nie wiadomo, co dokładnie ustalił biegły. Jak napisała gazeta, policjanta zajmującego się sprawą nie ma w pracy, a "tylko on ma klucze do szafki z dokumentami".
Do wypadku doszło 18 września. Samochód prezesa TVP zatrzymał się na poboczu, ponieważ chciał zawrócić. Jednak, według "Faktu", miał tego nie zasygnalizować i uderzyć w jadącego opla astrę. Nikomu nic się nie stało.
Po wypadku TVP wydało oświadczenie, w którym zaprzeczono informacji o niewłączonym kierunkowskazie. Poinformowano, że kierowca Jacka Kurskiego włączył lewy kierunkowskaz i prawidło rozpoczął manewr. W tym momencie doszło do kolizji z samochodem, który chciał wyprzedzić auto telewizji. O winie zdecyduje sąd.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.