aktualizacja 

Zbiera ciała z pola walki. "Witamy w Ukrainie, rosyjskie mięso"

Gdy z pola walki trzeba zabrać zwłoki rosyjskich żołnierzy, Anton otrzymuje telefon. Czasem dostaje wiadomość z konkretnymi współrzędnymi. Innym razem to ludzie proponują mu, że zaprowadzą go na miejsce, gdzie znajdują się ciała Rosjan. - Będę miał pracę przez dłuższy czas - mówi Anton.

Zbiera ciała z pola walki. "Witamy w Ukrainie, rosyjskie mięso"
Zabiera ciała Rosjan z pól walki. "Będę miał pracę przez dłuższy czas" (PAP, PAP/EPA/OLEG PETRASYUK)

Anton dotąd zebrał ponad 250 ciał rosyjskich żołnierzy, przez co dorobił się sporej reputacji w rejonie Charkowa. Nie musi już tracić czas i energię na poszukiwania zwłok, teraz lokalni mieszkańcy podają mu informacje dotyczące tego, gdzie znajdują się polegli wojskowi. Jego sylwetkę przedstawił "Washington Post".

Zabiera ciała Rosjan z pól walki. "Będę miał pracę przez dłuższy czas"

W ubiegły weekend Anton znajdował się w Cyrkunach, wsi pod Charkowem. Na jednym z pól znalazł ciało Rosjanina w wojskowym mundurze. W takiej sytuacji pierwszym zadaniem Ukraińca jest znalezienie jakichkolwiek dokumentów, które potwierdziłby tożsamość mężczyzny.

Wszyscy się wycofują - mówi Anton o rosyjskich żołnierzach, którzy w ostatnich tygodniach wskutek ukraińskiej kontrofensywy tracą kolejne rejony w okolicy Charkowa.

Anton musi uważać, bo nie brakuje plotek, że Rosjanie na niektórych ciałach poległych zostawiają ładunki wybuchowe. Ukrainiec często rozmawia ze zmarłymi. To jego rytuał. Po tym jak zbierze szczątki, trafiają one do kostnicy, gdzie pobierane są próbki DNA. Wszystko po to, by później doprowadzić do wymiany ciał i sprawić, by część poległych Ukraińców wróciła do ojczyzny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ruch Putina. Były dyplomata: nawet Hitler tego nie robił

Jednak Rosjanie nie zawsze są zainteresowani wymianą ciał. Władimir Putin chce ukryć przed społeczeństwem faktyczną liczbę poległych w wojnie, bo burzyłaby ona narrację Kremla o sukcesach odnoszonych na froncie wojennym w Ukrainie. Powinno to być ostrzeżeniem dla mobilizowanych właśnie rezerwistów. Spora część z nich trafia na wojnę bez przeszkolenia, ale też podstawowego sprzętu.

Witamy w Ukrainie, rosyjskie mięso. Będę miał pracę przez dłuższy czas - powiedział Anton w rozmowie z "Washington Post".

Tylko we wrześniu Anton zebrał z pola walk ponad 100 ciał. To właśnie efekt ukraińskiej kontrofensywy. Zdarza mu się też odnajdywać zwłoki, które leżą w ziemi od marca, kiedy to Rosjanie zaczęli pojawiać się w rejonie Charkowa. Z danych Ukrainy wynika, że od 24 lutego w wojnie zginęło ponad 50 tys. rosyjskich żołnierzy. Tymczasem Kreml podaje, że straty sięgają ledwie 6 tys. wojskowych.

Gdy Anton zabiera się za sprzątanie zwłok, nie zakłada nawet maski na twarz. Nie obrzydza go smród gnijących ciał. W rozmowie z "Washington Post" przyznał, że na swój sposób lubi ten zapach, bo jest "prawdziwy" i przypomina o adrenalinie związanej z wojną.

Ukrainiec jeździ po terenach objętych walkami swoim SUV-em. W bagażniku wozi białe worki na ciała. Aby nie zabrudzić wnętrza pojazdu, stara się podwójnie pakować zwłoki. Czasem odkrywa na tyle dużo szczątków, że brakuje mu worków. "Zbieracz trupów rosyjskich żołnierzy" - taki napis umieszczono na samochodzie Antona.

Skąd wzięła się praca Antona? Zgodnie z konwencjami genewskimi kraje będące w stanie wojny muszą dołożyć wszelkich starań, aby odnaleźć, spisać i zidentyfikować zmarłych pozostawionych na polu bitwy. Nie można niszczyć ciał ani ich bezcześcić.

Anton przyznał wprost, że gdyby nie fakt, że dzięki jego pracy możliwa jest wymiana i ciała Ukraińców wracają do ojczyzny, nie byłby zainteresowany zbieraniem Rosjan z pola walk. - Myślę o naszych ukraińskich matkach za każdym razem, gdy idę szukać zmarłych Rosjan. Chcę, aby nasze matki pochowały naszych chłopców tutaj, w domu. Nie obchodzą mnie rosyjskie matki. Nie ma dla mnie znaczenia, co stanie się później z ciałami Rosjan - podsumował.

Autor: ŁKU
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić