Pierwsze doniesienia sugerowały, że Britney Spears zgłosiła się do szpitala z własnej woli. Podobno wokalistka bardzo źle znosiła chorobę ojca.
- Parę miesięcy temu mój ojciec trafił do szpitala i omal nie umarł. Bardzo wszyscy się cieszymy, że wyszedł z tego żywy, ale nadal ma przed sobą długą drogę - prosiła fanów o wyrozumiałość na Instagramie.
W 2008 r. sąd uznał, że wokalistka nie jest w stanie decydować o sobie i ją ubezwłasnowolnił. Choć Britney zaczęła wieść normalne życie, wydawać płyty i grać koncerty, to wciąż musiała prosić ojca o pieniądze. Pojawiały się doniesienia, że Spears domaga się zniesienia kurateli, ale na nic zdały się jej działania.
Przeczytaj: Britney Spears przebywa w klinice leczenia zdrowia psychicznego. Może liczyć na ukochanego
W styczniu tego roku gwiazda miała się zbuntować. Fanowska strona z podcastami sugeruje jednak, że Britney Spears być może przebywa w szpitalu psychiatrycznym wbrew własnej woli. Podobno piosenkarka miała odmówić przyjmowania leków, co nie spodobało się jej ojcu. Zagroził, że jeśli gwiazda będzie tak dalej postępować, on cofnie jej rezydenturę w Las Vegas. Tak też się stało.
- To, co się dzieje, jest - delikatnie mówiąc - niepokojące. Britney odbywała próby do swojej nowej rezydentury w Las Vegas, kiedy jej ojciec zorientował się, że nie przyjmuje leków. (...) Lekarz przepisał jej nowe, ale tych też nie brała. Jamie powiedział, że jeśli nie zacznie ich przyjmować, trasa się nie odbędzie.
Po publikacji tych doniesień Twittera zalała fala postów z hasztagiem #freebirtney. Fani są pewni, że ich idolka została zmuszona do przebywania w szpitalu. Poza tym twierdzą, że Jamie Spears ma toksyczny wpływ na córkę. Jak myślicie, jaka jest prawda?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.