Andrzej Wajda w swoim pierwszym testamencie umieścił informację o tym, że po jego śmierci ma powstać fundacja wspierająca młode talenty. Jednak pod koniec 2018 r. sąd uznał, że dokument ten nie ma znaczenia, a moc prawną zachowuje ostatni testament. Według niego cały majątek reżysera przeszedł na żonę.
- Nie odwołuję się od tej decyzji. Liczyłam, że mimo wszystko Krystyna Zachwatowicz zrealizuje marzenie ojca o powołaniu fundacji. Tak się nie stało. Bardzo na tym boleję - powiedziała "Faktowi" Karolina Wajda.
- Zostałam pozbawiona wszystkich praw autorskich do dzieł ojca, czyli nie dysponuję pieniędzmi, by pomóc młodym artystom. Na szczęście tata podarował mi dom na Żoliborzu. Dzięki temu mam gdzie mieszkać - ucina.
Przypomnijmy, że Andrzej Wajda zostawił kilka wersji testamentu. Wiążący testament został spisany przez reżysera w grudniu 2015 roku, czyli 10 miesięcy przed śmiercią. Okazało się, że była to 9. wersja dokumentu. Ostatecznie cały majątek Wajdy trafił do żony, Krystyny Zachwatowicz.
Według informacji, do których dotarł "Fakt" sprawa wypłaty stypendiów dla młodych twórców pojawiła się marginalnie w ostatnim testamencie reżysera. Nie ma tam jednak mowy o powołaniu żadnej fundacji, a jedynie o wypłacaniu pieniedzy przez istniejącą już fundację Kyoto-Kraków.
Czy Karolina Wajda i Krystyna Zachwatowicz dojdą do porozumienia?