Plakaty z jego podobizną wisiały chyba w każdej osiedlowej siłowni. Ronnie Coleman kilkanaście lat temu był dla młodych chłopaków bogiem. Albo i więcej, bo można go było zobaczyć, podziwiać i próbować naśladować. Dziś bóg porusza się tylko o kulach, ma zgruchotany kręgosłup i stawy biodrowe do wymiany.