Po tygodniach walk w Sudanie w mediach pojawiły się informacje o śmierci kilkudziesięciu noworodków, pozostawionych bez opieki. Dzieci przebywały w szpitalu, w którym brakuje personelu. "To bardzo bolesne" - skomentowała lekarka zajmująca się sierocińcem.
Dziesiątki zwłok wyłowiono z Nilu w Chartumie, stolicy Sudanu. To tylko część ofiar brutalnego ataku sił wojskowego reżimu na obozowisko demonstrantów. Świat znowu stara się nie dostrzegać tragedii.