Wszyscy dobrze znamy to uczucie - przychodzimy do urzędu, by załatwić nieskomplikowane, naszym zdaniem, sprawy, a wychodzimy z ciśnieniem wysokim jak podatki, które musimy płacić. Pozostaje nam tylko zacisnąć pięści i opuścić ucieleśnienie kafkowskiego koszmaru. Można jeszcze starać się wyładować frustrację i dopiero wtedy wyjść.