Za 11 złotych gościłem u Ani Lewandowskiej na jej słynnej kawce. Wprawdzie pani domu nie było (pana zresztą też nie), ale wciągnąłem też owsiankę i lżejszy o 30 złotych mogłem z całkiem nową energią rozpocząć dzień. Choć kolejny raz specjalnie na Wilanów jechać nie będę.