Brunei należy do krajów zaliczanych jako konserwatywnie islamskie. Rządzący od 1967 roku sułtan postanowił w tym roku "ochronić" zamieszkałych tam muzułmanów przed chrześcijańskimi tradycjami. W skutek jego decyzji wszyscy wyznawcy Allaha, którzy np. składać sobie będą życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia albo co gorsza założą czapki świętego Mikołaja, mogą trafić za kraty nawet na 5 lat.
To restrykcyjne prawo służy do kontroli obywateli, tego jak będą zachowywać się w święta Bożego Narodzenia. Jeśli będą robić to zbyt natarczywie i otwarcie, może to wówczas podważyć fundamenty naszej muzułmańskiej wiary, naszej społeczności - powiedział tamtejszy Minister ds. Religijnych, którego zacytował The Telegraph.
Powodów uwięzienia może być więcej. Muzułmanie, którzy będą przejawiać świętowanie Bożego Narodzenia poprzez takie akty jak eksponowanie krzyża, palenie świec, ubieranie choinki, śpiewanie kolęd oraz czynienie czegokolwiek, co byłoby sprzeczne z wiarą w Allaha, narażają się na konsekwencje prawne - relacjonuje najnowszą decyzję sułtana portal Borneo Bulletin.
*Jednak społeczność muzułmańska Brunei szydzi z nowego prawa. *Internauci na Twitterze kpią z decyzji sułtana. Ich zdjęcia i wpisy mogące sprowokować służby mundurowe Brunei możecie przejrzeć tutaj.
Katolicy z Brunei mogą świętować Boże Narodzenie. Jednak zaleca się, aby robili to dyskretnie, w domach i wśród swojej społeczności wyznaniowej. Na tej azjatyckiej wyspie mieszka około 420 tysięcy osób. Struktura wyznaniowa tego kraju wygląda tak, że muzułmanów jest aż 75 proc., podczas gdy katolików żyje tam zaledwie 5 proc.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.