Prokuratura rozpoczęła dochodzenie przeciwko Julianowi Kinzelowi. Śledczy nie wierzą w wersję zdarzenia lewicowego polityka. Pierwotne zgłoszenie mówiło o trzech nieznanych mężczyznach o skrajnie prawicowych poglądach, którzy mieli obrazić Kinzela i kilkukrotnie ranić go nożem. Polityk z niewielkimi obrażeniami miał uciec napastnikom.
Śledczy nabrali poważnych wątpliwości, co do prawdziwości zdarzenia. Nie wykluczają nawet samookaleczenia.
Charakter obrażeń nie pasował do wersji zdarzeń pokrzywdzonego. Bardziej prawdopodobne było samookaleczenie - napisał w raporcie koroner badający mężczyznę po rzekomym napadzie.
W toku śledztwa wyszły na jaw inne rozbieżności. Kinzel nie był w stanie dostarczyć policjantom kurtki, którą rzekomo miał na sobie w czasie napadu. Młody polityk powiedział, że została skradziona przez napastników. Policjanci byli zdziwieni, dlaczego ofiara złożyła doniesienie przez internet, a nie osobiście, i to dopiero następnego dnia po zdarzeniu. Śledczym nie udało się jeszcze przesłuchać Kinzela.
Julian Kinzel ma teraz poważne kłopoty W Niemczech za fałszywe doniesienia o popełnieniu przestępstwa grozi grzywna lub 3 lata pozbawienia wiolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.