Tureckie media nie mają wątpliwości, że to był zamach. Agencja prasowa Dogan nazwała winnych "terrorystami". W wybuchu ucierpieli głównie policjanci, ale też ludzie przebywający na dworcu autobusowym. Na razie doniesienia mówią o czterech zabitych i przynajmniej dwudziestu rannych.
Samochód, który wybuchł, był policyjnym minibusem przewożącym funkcjonariuszy. Nie wiadomo do końca, czy bomba znajdowała się na drodze, czy była przyczepiona do podwozia pojazdu. Zwiększona obecność służb w mieście związana jest z planowaną na 1 kwietnia wizytą prezydenta Turcji Agmeta Davutoglu.
Leżący na południowym wschodzie turecki Diyarkbakir zamieszkany jest głównie przez Kurdów. To największe miasto w tej części kraju jest narażone na konflikty od lipca zeszłego roku. Wtedy to doszło do zerwania porozumienia między rządem a bojownikami Partii Pracujących Kurtystanu.
Nie przegap:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.