Dla roli trafił do celi. Kazał się torturować

4

Daniel Day-Lewis, laureat trzech Oscarów, obchodzi dziś 59. urodziny. Artysta słynie z niezwykle dokładnego przygotowywania się do ról. W Hollywood nazywany jest przez swój perfekcjonizm „kameleonem”.

Dla roli trafił do celi. Kazał się torturować
(Getty Images, Jason Merritt)

Ze sceną teatralną i planem filmowym Day-Lewis obyty jest jak mało kto. Gdy miał czternaście lat, zadebiutował w filmie „Ta przeklęta niedziela” (1971). Do swojego pierwszego ważnego filmu, „Nieznośnej lekkości bytu” (1988), nauczył się języka czeskiego i posługiwał się wyłącznie nim przez 8 miesięcy.

Pierwszego Oscara aktor otrzymał za rolę w „Mojej lewej stopie” (1989). Zagrał z nim wybitną rolę artysty, który z powodu częściowego paraliżu maluje swoje obrazy, trzymając przybory w palcach stopy. Daniel Day-Lewis pozostawał na wózku inwalidzkim nawet pomiędzy kręceniem kolejnych scen i nakazał ekipie, aby go karmiła. Natomiast w „Ostatnim Mohikaninie” (1992) na planie jadł tylko to, co sam upolował. By lepiej się przygotować, przez pewien czas mieszkał w lesie i poruszał się samodzielnie zbudowanym kajakiem.

Bardzo ważnym dla Day-Lewisa filmem jest w „W imię ojca” (1993). Aktor wcielił się w nim w Irlandczyka niesłusznie oskarżonego, a następnie skazanego, za zorganizowanie zamachu bombowego. Żeby się przygotować do tej roli, artysta spędził kilka nocy w celi, a strażnikom kazał hałasować, oblewać go lodowatą wodą, bić i głośno przeklinać. Nie spał przez trzy doby. Poznał dzięki temu co może czuć torturowany więzień.

Aktor zawsze przekracza granice. Do roli „Boksera” (1997) przez 1,5 roku przygotowywał go mistrz świata w boksie zawodowym, Barry McGuigan, a podczas kręcenia „Gangów Nowego Jorku” (2002) przez to, że odmówił noszenia ciepłych ubrań, zachorował na zapalenie płuc. Nie pozwolił jednak leczyć się współczesnymi lekami. Przygotowując się do tej roli brał również praktyki u rzeźnika i przez cały okres kręcenia filmu mówił z nowojorskim akcentem.

Day-Lewis nie zmienia nawyków. Do roli „Lincolna” (2012) przygotowywał się przez 12 miesięcy, analizując zachowanie, przemowy i gesty prezydenta USA. Później wszystkim na planie (nawet Spielbergowi) kazał zwracać się do siebie per „panie prezydencie”.

Nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć aktorowi jeszcze wielu wybitnych ról! A za jakie filmy Wy cenicie go najbardziej?**

Autor: Adrianna Sowińska

Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić