Marcin Lewicki
Marcin Lewicki| 

Działkowcy oburzeni. "Po raz kolejny utrudniają nam życie"

415

Posiadacze ogródków ROD drżą. Za podlewanie ogródków z własnej studni mogą dostać nawet 5 tysięcy zł mandatu lub trafić do aresztu. Wszystko przez to, że ich studnie są nielegalne. - Po raz kolejny utrudnia się nam życie - mówi nam Józef Adolf Demiańczuk, członek Okręgowego Zarządu Podlaskiego PZD.

Działkowcy oburzeni. "Po raz kolejny utrudniają nam życie"
Czy działkowcy będą musieli zakopać swoje studnie? To możliwe. (Adobe Stock, Eberhard Spaeth)

Okazuje się, że większość studni wykopanych na Rodzinnych Ogródkach Działkowych w Polsce jest nielegalna. Zgodnie z prawem, do korzystania z wód podziemnych uprawnieni są wyłącznie właściciele gruntów. Dzierżawcy działek nie mają takiego statusu.

Nie mając prawa własności, nie mogą też zalegalizować wykopanych przez siebie studni. Narażają się na kary ze strony Wód Polskich. Te są bardzo surowe. Jeżeli urzędnik doszuka się nieprawidłowości, może wnioskować o mandat do 5 tys. złotych, a nawet areszt dla działkowicza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Podatek od deszczu zapłaci dużo więcej osób. Rząd szykuje zmiany

Posiadacze ROD i związki działkowców w całej Polsce apelują o zmianę ustawy Prawo wodne. Polski Związek Działkowców chce, aby użytkowanie wód gruntowych na działkach i przygotowanie własnego ujścia wody było wyłączone z obowiązku zgłoszenia i uzyskania zezwolenia.

Dodajmy, że użytkownicy abisynek korzystają z nich wyłącznie do podlewania kwiatów i trawy. Woda gruntowa nie nadaje się do spożycia, a nawet potrzeb higienicznych.

W rozmowie z o2.pl Maria Fojt, Przewodnicząca Krajowej Komisji Rewizyjnej, mówi, że "działkowcy najczęściej nie przekraczają ustawowego limitu wydobycia wody 5 metrów sześciennych dziennie".

Fojt wskazuje, że "temat abisynek jest dla działkowców bardzo stresujący. Cały czas wzbudza niepokój". Z tego właśnie względu jednym z priorytetów dla PZD jest nowelizacja ustawy.

Musimy dziś doprowadzić do znowelizowania ustawy. Problem polega na tym, że działkowiec nie jest właścicielem gruntu, a dzierżawcą. Z tego względu nie może legalnie korzystać z abisynki. Właścicielem gruntu działki jest Skarb Państwa lub gmina. Naszym zdaniem rozwiązanie jest jedno. Instalacja do pobierania wody powinna być zwolniona z obowiązku zgłoszenia. To uchroniłoby działkowców przed problemami - tłumaczy nam Maria Fojt.

Z naszych informacji wynika, że działkowcy będą interweniować u parlamentarzystów. Mają nadzieję, że sprawę uda się szybko rozwiązać. Podkreślają, że kara 5 tys. złotych brzmi jak wyrok. Warto pamiętać, że wielu działkowców to emeryci.

Chociaż na ten moment nie ma informacji o akcji kontrolerów Wód Polskich, PZD zapewnia, że będzie dbał o swoich członków, jeżeli do takich dojdzie.

W razie kontroli będziemy pomagali działkowcom. Włączymy się natychmiast, jeżeli taka sytuacja zostanie zgłoszona - dodaje Maria Fojt.

Działkowcy mówią o "ogromnych kosztach"

Właściciele ogródków działkowych w całej Polsce są zbulwersowani sprawą. Podkreślają, że to kolejny wymierzony w nich cios. Przypomnijmy, że nadal nie wiedzą, jaki los może spotkać ROD.

W obowiązkowych planach zagospodarowania przestrzennego (który każda gmina musi sporządzić do końca 2025 roku) ROD-y przewidziane są tylko w przestrzeni mieszkaniowej jednorodzinnej oraz zieleni i rekreacji. Co z resztą? Tego jeszcze nie wiadomo.

Prawo jest po to, aby utrudniać życie działkowcom - mówi wprost Józef Adolf Demiańczuk, członek Okręgowego Zarządu Podlaskiego PZD i działkowiec.

Demiańczuk uważa, że "studnie są tylko dodatkiem", a zapowiadane kontrole "mogą być dla działkowiczów niezwykle kosztowne". I nie chodzi tylko o mandaty.

Większość ogródków w kraju ma kanalizację, a studnie są dodatkiem. Stoją zwykle przykryte. Natomiast nakaz ich zasypania będzie bardzo kosztowny. To nie tylko mandat. Usunięcie studni naraża działkowców na koszt robocizny, materiałów. Wiąże się też ze stratą czasu i koniecznością pracy w sezonie. To naprawdę masa roboty - tłumaczy nam członek Okręgowego Zarządu Podlaskiego PZD.

Nasz rozmówca przyznaje jednocześnie, że na ten moment "w okolicach Białegostoku nie było jeszcze kontroli ze strony Wód Polskich", ale są już sygnały, że "takie mogą się zdarzyć". Demiańczuk mówi, że słyszał o jednym ukaranym właścicielu ROD - w Bydgoszczy. Informacji tej nie potwierdziły Wody Polskie i zarząd PZD.

Członek podlaskiego PZD wskazuje, że interweniował już wśród białostockich urzędników. Z marnym skutkiem.

Dzwoniłem w tej sprawie wielokrotnie do urzędników w Białymstoku, ale na ten moment bagatelizują sprawę. Jak będzie ostatecznie? Zobaczymy - mówi Józef Adolf Demiańczuk.

O komentarz w sprawie poprosiliśmy przedstawicieli Wód Polskich. Nie dostaliśmy go w momencie publikacji tekstu. Zaktualizujemy tekst, jak tylko otrzymamy odpowiedź na zadane przez nas pytania.

Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić