Filip Borowiak
Filip Borowiak| 
aktualizacja 

Rubens: Moja nowa propozycja to swego rodzaju muzyczny erotyk

2

Nowy wizerunek, nowe piosenki, nowy etap drogi muzycznej. Rubens po przełomowych dla niego dwóch latach kariery solowego artysty nie osiada na laurach i zapowiada swój drugi album. W rozmowie z nami zdradza, dlaczego jego pierwszy singiel z nowej płyty można nazywać "muzycznym erotykiem", mówi o zmianie swojego wizerunku i opowiada, jakie plany ma na ten rok.

Rubens: Moja nowa propozycja to swego rodzaju muzyczny erotyk
Rubens zaprezentował nowy singiel (Materiały prasowe, Sala Bankietowa Volta)

Filip Borowiak: Piotr, nie zwalniasz tempa. Od premiery ostatniego singla, który był jeszcze częścią historii związanej z twoim debiutanckim albumem, nie minął nawet rok, a już dostajemy pierwszą zapowiedź twojego drugiego albumu w postaci singla "To nie efekt placebo". Mam poczucie, że po prostu nie widziałeś powodu, dla którego miałbyś robić sobie dłuższą przerwę, skoro już masz przygotowane dla słuchaczy kolejne, premierowe utwory.

Rubens: Po prostu chcę się dzielić ze słuchaczami swoją wrażliwością i tym, co mi obecnie w duszy gra. Prawda jest taka, że całe życie piszę piosenki i po wydaniu pierwszej płyty wcale nie przestałem dalej ich pisać. Więc baza tych piosenek na moim dysku komputerowym ciągle się powiększa i tak - nie widzę powodu, żeby nadmiernie długo czekać z premierami.

Zwłaszcza że czuję, że nowe utwory, które znajdą się na tej płycie - w tym "To nie jest efekt placebo" - to już trochę inny Rubens, który wydaje mi się, że może zaskoczyć słuchaczy. Zresztą to nie koniec zmian, bo - jak już pewnie zauważyłeś - nawet wizualnie trochę się zmieniłem. Zdecydowałem się na nową fryzurę, ale o dziwo dobrze się w niej czuję (śmiech).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rubens o przełomowym dla siebie roku, miłości do muzyki disco i przyjaźni z Mrozem [CAŁY WYWIAD]

Niedawno opublikowałeś w mediach społecznościowych wpis, w którym przypomniałeś o drugiej rocznicy premiery singla "Wszystko OK?", czyli tak naprawdę początku twojej drogi muzycznej jako wokalisty. Miałeś wtedy swego rodzaju podróż sentymentalną w głowie odnośnie do tego, ile ci się udało osiągnąć przez ten czas?

Zwykle nie robię sobie takich podsumowań. Jednak teraz, w momencie gdy wychodzi mój pierwszy singiel promujący już drugi album, faktycznie spojrzałem na te dwa lata z pewnego rodzaju dumą. Pamiętam ten okres, gdy zbliżałem się do premiery pierwszego singla - nie miałem wtedy żadnych oczekiwań odnośnie tego, jak może potoczyć się moja muzyczna przygoda.

Nie spodziewałem się, że "Wszystko OK?" tak świetnie sobie poradzi, zagram support przed koncertem Dawida Podsiadły na Stadionie Śląskim, że EP-ka i płyta zostaną tak dobrze przyjęte, będę nominowany do 6 Fryderyków, zagram dwie klubowe trasy koncertowe, poznam tak wspaniałych ludzi, z którymi będę grać koncerty i że uda mi się zbudować pewną społeczność ludzi, którzy są słuchaczami Rubensa.

Faktycznie więc przez te dwa lata sporo udało się osiągnąć, ale mam ochotę na więcej i nie spoczywam na laurach. Teraz całą swoją uwagę zawodową skupiam na nowych piosenkach, a naprawdę jestem z nich bardzo dumny.

A czy teraz, gdy miejsce ma premiera singla "To nie efekt placebo", emocje, które ci towarzyszą przypominają te sprzed dwóch lat, sprzed premiery "Wszystko OK?"?

Są zupełnie inne. Wspólnym mianownikiem oczywiście jest ogromna ekscytacja i ciekawość, jak spodoba się słuchaczom ten numer. Jednak już teraz, w przeciwieństwie do początku roku 2022 roku, mam za sobą jakiś ciężar tego, co zrobiłem w tym czasie, nie startuję jako wolny strzelec.

Czuję więc pewnego rodzaju odpowiedzialność, że ludzie zaufali Rubensowi za pewnego rodzaju jakość i wrażliwość i jasne, nie chciałbym ich rozczarować. Niemniej staram się też nie zwariować i nie dopuścić za bardzo do siebie tych głosów z mojej głowy, bo bardzo dobrze zdaję sobie sprawę, że ja już swoje zrobiłem, a co się teraz stanie z tym utworem, to już kwestia słuchaczy.

Nowy singiel muzycznie od razu skojarzył mi się z chłodnym, barowym klimatem brit popu i wykonawcami takimi jak Oasis czy Blur. Wiem też, że muzyka z Wysp była ważnym elementem kształtowania twojej wrażliwości muzycznej. Mam rację, że teraz chciałeś pójść trochę bardziej właśnie w tę stronę?

Faktycznie, gdy pomyślę sobie, jaka muzyka miała na mnie największy wpływ przez całe życie i jaka gości nawet do dziś na moich playlistach - to byli wykonawcy głównie z Wielkiej Brytanii. I tak, zgadza się - na mojej najnowszej płycie będzie kilka momentów, w których oddaję swego rodzaju hołd tamtym brzmieniom. Też nie bez powodu pojechaliśmy z moją ekipą do Londynu, by właśnie tam zrobić sesję zdjęciową do nowego albumu i teledysk do nowego singla.

A o czym na chwilę obecną dla ciebie jest "To nie jest efekt placebo"?

Bez wątpienia to utwór o zbliżeniu dwóch osób - jednak w tym wypadku o wiele bardziej w wymiarze cielesnym, niż metafizycznym. Mam wrażenie, że dawno u nas (i nie mówię tu oczywiście o rapie, bo tam tego mamy faktycznie sporo) nie powstał ciekawy melodyjny utwór, który można by nazwać nawet... - i nie boję się tego określenia - muzycznym erotykiem. Zwłaszcza w refrenie dużo odnoszę się tu do cielesności. Zależało mi, żeby tę historię opowiedzieć dość filmowo, może wręcz nawet poetycko.

Czy "To nie efekt placebo" to dobry reprezentant całego albumu?

Nie do końca, jednak bardzo zależało mi, żeby to właśnie ten utwór pokazać jako pierwszy. Cała płyta będzie bardzo eklektyczna. Nie potrafiłbym nagrać płyty jednostajnej brzmieniowo, od razu bym się znudził, zresztą moja playlista też tak nie wygląda.

A czy pojawią się jakieś duety na płycie? Ostatnio miałem okazję rozmawiać z Mery Spolsky, która bardzo cię zachwalała, w ostatnich miesiącach wiele razy się też przecinaliście. Byłoby to więc bardzo naturalne nagrać z nią duet...

Chyba cię nie zdziwię, gdy powiem "pomidor", bo myślę, że to jasne, że nie chcę tak wcześnie wykładać wszystkich kart na stół (śmiech). Co na pewno odnośnie do Mery - bardzo ją podziwiam, jest niesamowitą artystką.

Planujesz z nowymi utworami pokazać się na festiwalach telewizyjnych - np. tak, jak gdy w zeszłym roku, gdy zaprezentowałeś utwór "Pantera Disco" na festiwalu w Sopocie podczas Konkursu o Bursztynowego Słowika?

Zobaczymy. To na pewno świetna okazja, żeby się pokazać, jednak chyba nie dla mnie są wszystkiego rodzaju konkursy, w których trzeba współzawodniczyć z innymi, trochę jak w sporcie - jednak nie zrozum mnie źle, zeszłoroczny Słowik to była dla mnie świetna przygoda. Ja trochę inaczej jednak patrzę na muzykę. Jeśli zobaczycie mnie w takim miejscu to raczej w kontekście, w którym będę mógł pokazać po prostu widzom swoją wrażliwość.

O to, że w tym roku wyruszysz w nową trasę promującą nowy album, nawet pytać nie muszę, bo jest to absolutna oczywistość?

Dokładnie tak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rubens - To nie efekt placebo (Official Video)

Zobaczcie też ostatni wywiad z gwiazdą ze studia Wirtualnej Polski. Gościnią ostatniego odcinka była Dorota Szelągowska. Dziennikarka i projektantka wnętrz opowiedziała nam o byciu jurorką w programie "MasterChef Nastolatki". Zdradziła również, jak wspomina udział swojej mamy Katarzyny Grocholi w "Tańcu z gwiazdami" i wyjawiła, jakie pytania na ulicy dotyczące remontów słyszy najczęściej. Zobaczcie nasz wywiad z Dorotą Szelągowską:

Zobacz także: Dorota Szelągowska: Ceny w Polsce są za wysokie. Nie da się zrobić zakupów za mniej niż 100 zł
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić