oprac. Patryk Skrzat| 

Kombinowanie na koronawirusie. Epidemia nakręca w Polsce oszustwa

6

Przesunięcie płatności wystarczyło, by architekt zyskał na koronawirusie 6 tys. zł. Pandemia nie wyhamowała kreatywnej księgowości w Polsce. W niektórych przypadkach wręcz ją nakręciła.

Kombinowanie na koronawirusie. Epidemia nakręca w Polsce oszustwa
(East News)

Spekulowanie w czasie pandemii. Proceder kombinowania z płatnościami opisał money.pl, wychodząc od przykładu pewnego architekta. - Płatność? To może poczekać. Rozliczmy się w przyszłym miesiącu, bo jeszcze za ten chce skorzystać z tarczy - usłyszał od niego klient.

Co to daje? Portal wyjaśnia to na przykładzie. Wystarczy wziąć pod uwagę, że w miesiącach przed epidemią przedsiębiorca wykonywał 5 zleceń, każde warte 2 tys. zł. Jeśli z dokumentów zniknie jedno zlecenie, spadek przychodów wyniesie 20 proc. Wystarczy, by załapać się na pomoc z tarczy.

Kombinowanie w czasie koronawirusa. Na papierze rzeczywistość wygląda inaczej

"Na papierze" więc w trakcie trzech miesięcy epidemii przedsiębiorca wykona oficjalnie po 4 zlecenia, a w miesiącach po epidemii (gdy postojowe nie będzie już przysługiwać) - po 6 zleceń. Zysk? Dodatkowe trzy miesiące wypłat postojowego po 2 tys. zł.

Skala kombinowania jest jednak nie do wykrycia. W rządzie zdają sobie z nich sprawę, jednak masowych kontroli firm nie będzie.

Nie jest jednak tak, że wszystkim kombinowanie uchodzi na sucho. Polski Fundusz Rozwoju wyłapał część próbujących wyłudzić pieniądze.

W skali całego kraju mowa o kilkuset przypadkach firm, które próbowały wyłudzić nienależną pomoc. Skala tego zjawiska jest jednak mikroskopijna, bo z tarczy finansowej PFR skorzystało już ponad 250 tys. przedsiębiorstw i 2,5 mln pracowników - mówi Paweł Borys.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić