aktualizacja 

33-latka zmarła po porodzie. Osierociła pięcioro dzieci

165

Dramat Malwiny Karasińskiej i jej bliskich rozegrał się w jednym z sandomierskich szpitali (woj. świętokrzyskie). 33-latka trafiła do placówki w zaawansowanej ciąży. Wkrótce potem uzyskała pozytywny wynik na obecność koronawirusa w organizmie. Zmarła na COVID-19?

33-latka zmarła po porodzie. Osierociła pięcioro dzieci
Malwina Karasińska zachorowała na COVID-19 w zaawansowanej ciąży (zdjęcie ilustracyjne) (Getty Images)

Jak podaje portal Nowiny24, Malwina Karasińska przebywała pod opieką lekarzy ze Szpitala Specjalistycznego Ducha Świętego w Sandomierzu. Ze względu na zły stan zdrowia matki dziecko 33-latki przyszło na świat poprzez cesarskie cięcie.

33-latka z Piekar zmarła po porodzie. Mąż kwestionuje przyczynę śmierci

Starsze dzieci Malwiny Karasińskiej – 14-letni Maciej, 11-letni Janek, 7-letni Antoś oraz 3-letnia Marysia – ostatni raz widziały matkę 27 listopada. Ponieważ 33-latka bardzo źle się czuła, uskarżając od wielu dni m.in. na dokuczliwy kaszel, bliscy wezwali karetkę pogotowia.

Już w szpitalu u 33-latki wykonano test, który potwierdził zarażenie wirusem SARS-CoV-2. Kilka godzin później doszło do przeprowadzenia u ciężarnej pacjentki cesarskiego cięcia – na świat przyszła druga dziewczynka w rodzinie.

Po operacji żona zadzwoniła do nas i powiedziała, że córeczka jest już na świecie. Była oczywiście osłabiona, ale cieszyła się, że Hania jest zdrowa – relacjonował mąż zmarłej (Nowiny24).
Zobacz także: Zobacz też: Tragedia w Pszczynie. Ginekolog: To bardzo rzadka sytuacja, że kobieta umiera

Ostatnia rozmowa małżonków miała miejsce 30 listopada. Jak dowodził wdowiec po 33-latce w rozmowie z portalem Nowiny24, nic nie wskazywało, że jego żona doświadcza problemów z oddychaniem. Skarżył się również, że szpital nie poinformował go ani o cesarskim cięciu, ani pobycie Malwiny Karasińskiej na oddziale intensywnej terapii.

Po 30 listopada małżonkowie już nie rozmawiali, ponieważ stan pacjentki uległ gwałtownemu pogorszeniu. 18 grudnia mąż otrzymał informację o śmierci 33-latki. Przekonuje, że nie wierzy w wersję o zgonie w wyniku powikłań po COVID-19 i zamierza dochodzić sprawiedliwości na drodze prawnej.

Ja jestem przekonany, że przyczyną śmierci mojej żony nie był wirus, tylko powikłania po cesarskim cięciu i wylew, którego doznała do jamy brzusznej. To, co się dzieje w tym kraju jest nie do pojęcia. Teraz wszystko zrzucane jest na COVID. Nagle wszystkie inne choroby zniknęły – przekonuje zrozpaczony wdowiec (Nowiny24).

Na temat tragedii zabrał głos Marek Kos, dyrektor Szpitala Specjalistycznego Ducha Świętego w Sandomierzu. Poinformował, że zgłosił do prokuratury wiadomość o śmierci pacjentki będącej w połogu. Jednocześnie zapewnił, że przyczyną zgonu 33-latki były właśnie powikłania po COVID-19, o czym świadczy m.in. dokumentacja medyczna, w tym wynik tomografii komputerowej.

Autor: EKO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić