Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Kadrowa rzeź. Kłopoty ABW. "Skąd się tych mistrzów weźmie?"

Koordynator służb specjalnych min. Tomasz Siemoniak zapowiedział wzmocnienie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W największej polskiej specsłużbie mają powrócić delegatury w każdym z województw. Trwają prace nad zmianą statutu Agencji. Tyle że delegatury wymagają obsadzenia ludźmi, a tych brakuje.

Kadrowa rzeź. Kłopoty ABW. "Skąd się tych mistrzów weźmie?"
Problemy ABW. Agencja chce się rozwijać ale brakuje ludzi (gov.pl)

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego chce się rozbudowywać. Na ukończeniu są prace dotyczące zmiany statutu służby, czyli dokumentu normującego kształt i strukturę ABW. Zmiany są konieczne, ponieważ mają być odtwarzane delegatury - największe jednostki organizacyjne Agencji.

Zmiany w organizacji ABW zapowiedział w styczniu minister-koordynator, Tomasz Siemoniak. Minister przekonywał, że "na wywiadzie i kontrwywiadzie nie można oszczędzać". Dlatego wracają delegatury. Ale jest pewien problem.

W Agencji zwyczajnie brakuje ludzi. Stany kadrowe są, według ustaleń o2.pl, niskie. Do zbudowania - lub odtworzenia - delegatury nawet na podstawie oddziału zamiejscowego, potrzeba funkcjonariuszy. I tu pojawia się kłopot.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rosyjscy szpiedzy na terenie Polski. Ekspert wyjaśnia działania wywiadu

Kadry, kadry, kadry

W Agencji zwyczajnie brakuje rąk do pracy. Jak ocenia w rozmowie z o2.pl mjr Anna Grabowska-Siwiec, była funkcjonariuszka kontrwywiadu ABW, przywrócenie delegatur zlikwidowanych w 2017 r. to słuszna i bardzo pożądana z punktu widzenia bezpieczeństwa kontrwywiadowczego Polski decyzja. Niestety bardzo trudna do realizacji.

Oficer tłumaczy, że po tak głębokich zmianach delegatur nie można po prostu odtworzyć. Należy pamiętać, że likwidacja objęła zwolnienie lub przejście na emeryturę części kadr, wyprowadzenie dokumentów do centralnego archiwum, zawężenie pól działalności lub całkowite ich zakończenie.

To w praktyce jest utracenie kontaktu z agenturą w terenie, czyli zerwanie kontaktów z osobowymi źródłami informacji, osobami współpracującymi na zasadzie służbowej i innymi kontaktami zbudowanymi na potrzebę realizacji zadań delegatury. Tam, gdzie delegatury zamieniono na wydziały zamiejscowe po prostu znacząco obniżono rangę utrzymywanych kontaktów oraz obecność w podmiotach i obszarach uważanych za strategiczne dla bezpieczeństwa państwa. Do tego zmniejszono liczbę funkcjonariuszy. Nabór zaorano - mówi mjr Grabowska-Siwiec.

Faktycznie, problem jest istotny. Według wiedzy o2.pl, w liczącym ponad 600 tys. mieszkańców Wrocławiu, trzecim co do wielkości mieście w Polsce, oficerów operacyjnych ABW można policzyć na palcach jednej ręki. A mówimy o mieście leżącym blisko granicy z Niemcami i Czechami, z liczną mniejszością ukraińską.

"Traktujemy sprawę priorytetowo"

Światełkiem w tunelu może być to, co mówi o2.pl minister-koordynator, Tomasz Siemoniak. Polityk przekonuje, że w sprawę zaangażowany jest także szef rządu, Donald Tusk.

Premier zapewnił o wsparciu finansowym dla odtworzenia delegatur. Sprawę traktujemy priorytetowo. Trwa przegląd możliwości kadrowych pod kątem nowych delegatur - zapowiada koordynator.

Zapowiada, że ludzi do ich obsady "znajdą i pozyskają". Jeśli jednak tworzenie delegatur ma się opierać na byłych funkcjonariuszach, to sprawa może się skomplikować. Część nie może wrócić, część ułożyła sobie życie na nowo i nie chce. I co w tym wypadku?

Będziemy przesuwać z Centrali - odpowiada min. Siemoniak.

Jednym z miast, gdzie powróci pełnoprawna delegatura, będzie Wrocław. Zlikwidowano ją w 2017 r., podporządkowując oddział zamiejscowy delegaturze w Poznaniu. Podobnie zlikwidowano delegatury w Rzeszowie i Olsztynie. Rzeszów "pilnował" Ukrainy, Olsztyn - obwodu królewieckiego.

Dziś trzeba będzie te delegatury odtwarzać. Ale to, jak mówi z kolei były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki, jest "najłatwiejszym krokiem".

Odbudowa tych jednostek w praktyce, a nie na papierze, to ogromne wyzwanie na wielu płaszczyznach, które można porównać z tworzeniem ich na nowo. Dlatego też ich likwidacja była gigantycznym błędem. Większość obsady tych jednostek jest już poza służbą. Niektóre ze zwolnionych osób mogą zostać ponownie przyjęte, ale to będą raczej pojedyncze przypadki niż masowy powrót. Trzeba więc sprawnie i dynamicznie przyjąć do służby w tych jednostkach nowe kadry, a następnie je przeszkolić - opowiada płk Małecki.

Czas i jego brak

Przyjęcie i przeszkolenie nowych kadr to praca na najbliższe kilka lat. To proces, w ocenie płk. Małeckiego, porównywalny z tworzeniem Urzędu Ochrony Państwa na początku lat 90., co, jak dodaje, pokazuje skalę zniszczeń poczynionych bezrozumną decyzją o likwidacji delegatur z 2017 roku. Może to też oznaczać spory chaos w pracy ABW.

A czas nie sprzyja chaotycznym ruchom. Do wyzwań związanych z wojną w Ukrainie wracają te, które wydawały się być już za nami, czyli islamski terroryzm. We wtorek zatrzymany został na lotnisku Chopina obywatel Rosji, podejrzewany przez ABW o współdziałanie z islamskimi ekstremistami.

Wracają więc z emerytur funkcjonariusze, którzy w ABW służyli przed rządami Prawa i Sprawiedliwości. Ale świat poszedł do przodu, podobnie jak zagrożenia i wyzwania. To, z czym się mierzyli jako funkcjonariusze niecałą dekadę temu, może być dziś nieaktualne.

Nowi nie mają zasobów. Korzystają z tych, którzy odeszli dawno temu. Ale tu też jest problem, bo ci, którzy mieli trochę oleju w głowie, dostosowali się, mają nowe życie i już nie chce im się wracać. I kto obejmie kierownicze stanowiska w delegaturach? Skąd się tych mistrzów weźmie? - mówi o2.pl wysoki rangą oficer Agencji.

"Nikt tego nie weźmie na garb"

Sygnalizuje problemy, które mogą spotkać chcących wrócić do służby. Chodzi np. o czas, kiedy będą mogli wrócić. Prawdopodobnie nie wszyscy mają ważne poświadczenia bezpieczeństwa, uprawniające do pracy z informacją niejawną, co jest podstawą pracy na rzecz służby specjalnej.

No i są tematy których nie przeskoczysz: badania lekarskie. Im ktoś starszy, tym większy z tym problem. Wirówkę (sprawdzenie do wydania poświadczenia - red.) da się ogarnąć. Ale na lekarzy wpływu nie ma. Nie zmusisz go, żeby przymknął oko, jeśli dzieje się coś złego ze zdrowiem. Jak coś się złego zadzieje, to będzie klops. I nikt tego nie weźmie "na garb" - mówi gorzko nasz rozmówca.

Wspomina też o innej kwestii. W delegaturze, gdzie ludzi jest więcej, jest prościej o awans. A ten oznacza po prostu więcej pieniędzy, co jest zawsze istotnym motywatorem. W mniej licznych oddziałach zamiejscowych nie wszystkim chce się ścigać - zwyczajnie brakuje czasu w nawale spraw do załatwienia "na już".

Problemów i wyzwań przed ABW jest więc wiele. Od zmian organizacyjnych, przez konieczność zabezpieczenia dodatkowych środków w budżecie dla odchodzących w tym roku funkcjonariuszy - a tych było wielu, co wymusza wypłacenie odpraw - do braków kadrowych. I kierownictwo Agencji oraz minister-koordynator będą musieli się z nimi zmierzyć, jeśli liczą na sprawny i dobrze funkcjonujący kontrwywiad.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić