Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

USA odpowiadają Kimowi. Ekspert: To uderzenie pięścią w stół

81

Po dwóch dniach rakietowych prowokacji Kim Dzong Una do gry włączyły się Stany Zjednoczone. Sekretarz obrony USA Lloyd Austin zapowiedział, że jego kraj będzie bronił swojego sojusznika - Korei Południowej. Padły słowa, że sięgnięcie przez Kima po broń nuklearną będzie końcem jego reżimu. Reakcję USA skomentował dla o2.pl amerykanista i pracownik Ośrodka Studiów Wschodnich Andrzej Kohut.

USA odpowiadają Kimowi. Ekspert: To uderzenie pięścią w stół
Amerykanie uderzyli pięścią w stół. Ogłosili przedłużenie ćwiczeń lotniczych z Koreą Południową (PAP)

Dla przypomnienia: w środę i czwartek Korea Północna przeprowadziła testy rakietowe. Odpalone zostały pociski, w tym co najmniej jeden międzykontynentalny. Prowokacyjne działania reżimu w Pjongjangu nie mogły pozostać bez odpowiedzi ze strony USA.

W czwartek wieczorem doszło do spotkania sekretarza obrony USA Lloyda Austina z jego południowokoreańskim odpowiednikiem Lee Jong-Supem. W delegacji Korei byli również wojskowi. Obaj politycy wystąpili na wspólnej konferencji prasowej, podczas której padły zdecydowane słowa o obronie sojuszników.

Podczas konferencji Yong-Sup wypowiedział mocne ostrzeżenie w stronę Kima. Koreański polityk przekazał zgromadzonym dziennikarzom, że obaj z Austinem potwierdzili, iż jakakolwiek próba użycia przez Koreę Północną broni atomowej byłaby końcem reżimu Kim Dzong Una.

Uderzenie w stół

Czy zatem świat powinien zacząć obawiać się atomowej wojny, rozpętanej przez Koreę Północną? Amerykanista i pracownik Ośrodka Studiów Wschodnich Andrzej Kohut przekonuje, że oświadczenie Yong-Supa jest próbą doprowadzenia do tego, by do tego rodzaju konfliktu nie doszło.

To jasne postawienie granicy. Kim nie może zakładać, że jeśli zrobi coś takiego, to ujdzie mu to bezkarnie. Dlatego Amerykanie uderzyli pięścią w stół. Trzeba jednak pamiętać, że Amerykanie zachowują pewną niejednoznaczność w przypadku gróźb atomowych. Tak było choćby w przypadku zagrożenia użycia broni jądrowej w Ukrainie. Pojawiały się ze strony USA głosy o odpowiedzi, o zniszczeniu Floty Czarnomorskiej czy o uderzeniu konwencjonalnym, jednak USA unika haseł o odpowiedzi przy użyciu tego samego środka - mówi Kohut w rozmowie z o2.pl.

Autor książki "Ameryka. Dom podzielony" nie ma jednak wątpliwości, że w przypadku Korei odpowiedź byłaby niezbędna. Wystąpienie Austina i Young-Supa na konferencji było w jego ocenie sygnałem, że pomimo niezwykle złożonej i trudnej sytuacji międzynarodowej, Amerykanie czuwają nad Koreą Południową i całym regionem Indopacyfiku.

Myślę, że Amerykanie zachowują pewne nieoficjalne linie kontaktu z reżimem Kima. Sądzę, że oprócz mocnej, medialnej wypowiedzi Austina powiadomiono Pjongjang również w mniej oficjalny sposób, jaka mogłaby być reakcja USA w razie takich działań Korei Północnej. I dano dyktatorowi do zrozumienia, jakimi konsekwencjami mogłoby się to dla niego skończyć - przekonuje ekspert.

Więcej współpracy

Sekretarz Austin z kolei zapowiedział przedłużenie wspólnych ćwiczeń lotniczych USA i Korei. Dodał, że USA są w pełni zaangażowane w obronę Republiki Korei oraz, że obejmuje ono pełne spektrum zdolności: od konwencjonalnych sił zbrojnych, przez obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową do sił atomowych, a sojusz obu państw nazwał "żelaznym".

Koreański minister dodał zaś, że w ramach współpracy USA zobowiązały się zapewnić Korei także kolejne środki odstraszania, obejmujące także zdolności kosmiczne, cybernetyczne i elektromagnetyczne. Podkreślił również współpracę obu krajów na rzecz pracy ku denuklearyzacji Korei Północnej.

Zobacz także: Kim Dzong Un wzywa do lojalności wojskowych. Zdjęcia ze specjalnej konferencji w Korei Północnej
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić