Rafał Strzelec
Rafał Strzelec| 
aktualizacja 

Niemcy zwieźli górę odpadów do Polski. Dostali czas do października

356

W przygranicznej gminie Tuplice leżą odpady, które zwozili do nas Niemcy. Problem trwa już od 2013 roku, ale nie został rozwiązany. Aż do teraz gdy do gry weszła Komisja Europejska i wymusiła na kraju związkowym Saksonia pozbycie się odpadów.

Niemcy zwieźli górę odpadów do Polski. Dostali czas do października
O odpadach w Tuplicach poinformował dziennik "Bild" (Facebook, Fot: Katarzyna Kromp - wójt gminy Tuplice)

Problem z niemieckimi odpadami w gminie Tuplice (woj. lubuskie) pojawił się w 2013 roku. Jak podaje "Bild", na teren po cegielni wywieziono nielegalnie 20 tysięcy ton żużli pocynkowych. Stwierdzono w nich obecność niebezpiecznych dla środowiska substancji - cynku, kadmu, ołowiu.

Przywieźli odpady do Polski. KE pogoniła Niemców

Jak to możliwe, że odpady trafiały do naszego kraju? Tropy prowadzą do jednej z niemieckich firm, producenta żużlu pocynkowego, który zlecił wywóz odpadów firmie zewnętrznej. Miały one trafić na teren prywatny i tam zostać zagospodarowane. Niemcy nie posiadali jednak żadnych zezwoleń - odpady zostały przewiezione nielegalnie.

Widoczna na zdjęciu góra odpadów została ujawniona podczas kontroli przeprowadzonych przez inspektorów WIOŚ w Zielonej Górze w 2015 r. Firma, która je przywiozła, jest w stanie upadłości, zaś ta, która produkowała żużel, nie poczuwa się do odpowiedzialności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nie milkną komentarze po zachowaniu Dudy w Sejmie. "Widziałem to"

Sprawa ciągnęła się latami. Mimo wysyłanych pism Niemcy nie reagowali. W końcu Polska złożyła skargę do Komisji Europejskiej, a następnie do TSUE. Komisja w uzasadnionej opinii stwierdziła, że odpady z Tuplic powinny zostać zwrócone do Niemiec.

Odpady w Tuplicach. Władze lokalne czują ulgę

Krzysztof Kościukiewicz jest zastępcą wójta gminy Tuplice. Pracuje w miejscowym magistracie od pięciu lat, ale problem odpadów jest mu dobrze znany. Cieszy się, że w końcu uda się zakończyć konflikt.

Sprawa jest rozwiązywana na szczeblu pomiędzy Główny Inspektorem Ochrony Środowiska i Saksonią. Władze Saksonii otrzymały nakaz usunięcia tych odpadów. Teraz pozostaje kwestia proceduralna. Niemcy muszą wyłonić firmę, która usunie z Polski te odpady. W końcu czekamy na szczęśliwy finisz. Tych kilka miesięcy jesteśmy w stanie zaczekać, bo do października odpady mają zniknąć, ponieważ takie zapewnienia przekazało Ministerstwo Klimatu i Środowiska - mówi o2.pl Krzysztof Kościukiewicz.

Jak dodaje, na szczęście odpady w żaden sposób nie stanowiły większego problemu dla okolicznych mieszkańców.

One nie klasyfikują się do odpadów niebezpiecznych, ale mają negatywny wpływ na środowisko. Zwłaszcza że gmina Tuplice otoczona jest przez Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa, gdzie mieści się geopark znajdujący się na liście UNESCO. Inspektor ochrony środowiska przeprowadził badania wód na tym obszarze. Na szczęście te substancje, metale ciężkie do nich nie przenikały. Odpady znajdowały się na utwardzonym terenie po byłej cegielni - dodaje w rozmowie z o2.pl.

Niemcy się "zasłaniali"

Usunięcie odpadów ma kosztować Saksonię 2,5 miliona euro. Przetarg już się rozpoczął. Polskie Ministerstwo Klimatu i Ochrony Środowiska podało, iż ma się on zakończyć już w kwietniu. Dlaczego jednak problemu nie udało się rozwiązać tak długo?

Niemcy się zasłaniali. Najpierw powodem była pandemia i kwestia zamykania granic. To była kwestia siły wyższej. Potem przyszła wojna i inny temat był najważniejszy, ale w końcu Niemcy wiedzą, że muszą to usunąć - komentuje zastępca wójta.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić