Aleksander Sławiński| 
aktualizacja 

Wyleczyli go z koronawirusa. Rachunek ze szpitala prawie go zabił

95

Wiadomo, że opieka zdrowotna w USA, w przeciwieństwie do większości krajów Europy, nie jest darmowa. Na specjalistyczne leczenie mogą sobie pozwolić wyłącznie bardzo zamożni. Inni często popadają w długi na całe życie. Tak jest z mieszkańcem stanu Waszyngton, który po dwóch miesiącach leczenia koronawirusa otrzymał rachunek na ponad 1,1 miliona dolarów.

Wyleczyli go z koronawirusa. Rachunek ze szpitala prawie go zabił
Michael Flor przed szpitalem, w którym spędził 62 dni. (YouTube)

70-letni Michael Flor z Seattle po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 wreszcie wrócił do domu. Przez długi czas walczył o życie, jednak obecnie jego stan jest już stabilny.

Jak jednak donosi gazeta Seattle Times, mało brakowało a zabiłby go rachunek, który dostał od placówki. Na 181 stronach zostały podliczone wszystkie wydatki, które przez 62 dni szpital poniósł na poczet jego leczenia. Zawarty jest tam nie tylko koszt zajmowania łózka, leków, wykorzystania respiratora, ale też np. jedzenia i strojów ochronnych dla lekarzy.

Cały rachunek opiewa na absurdalną kwotę 1,122 miliona dolarów. Oznacza to, że za dobę pobytu w szpitalu Swedish Medical Centre na przedmieściach Seattle, wraz ze wszystkim, płacił około 18 tysięcy USD.

Czytaj także:

Koszt opieki zdrowotnej w USA

Największym wydatkiem było zajmowanie przez niego izolatki, co kosztowało około 10 tysięcy dziennie za sam pobyt. Do tego dochodzi koszt lekarstw oraz ponad 2,8 tysiąca dziennie za respirator, do którego podłączony był przez ponad 3 tygodnie.

Przez większość pobytu był nieprzytomny. Pamiętam jednak jak niedługo po umieszczeniu w szpitalu odzyskał przytomność i powiedział mi "musisz mnie stąd wyciągnąć, nie stać nas na to" - opowiada gazecie jego żona Elisa Del Rosario.

W rzeczywistości Michael Flor może mówić o szczęściu, że zachorował akurat na koronawirusa. Dzięki specjalnemu prawu uchwalonemu przez Kongres, utworzono ponad 100-miliardowy fundusz, który pokrywa koszty leczenia choroby. W przypadku innej przypadłości, jego ubezpieczenie nie pokryłoby kosztów.

Takie działanie budzi sprzeciw wielu chorych np. na raka czy białaczkę, którzy zmuszeni są do opłacania leczenia, a w przypadku gdy nie mają pieniędzy, często są wypisywani ze szpitala.

Flor opowiada, że teraz czuje się winny, że przeżył.

Czuję poczucie winy. Zadaje sobie pytanie "dlaczego ja?". Gdy patrzę na niewiarygodny koszt swoje leczenia, myślę, czy zasłużyłem na to wszystko. - mężczyzna opowiadał Seattle Times dodając, że wie, że jego kraj zbudowany jest na niechęci do socjalizmu, jednak w tym przypadku uświadomił sobie, że sprawia to, że fakt, że amerykańska służba zdrowia jest najdroższa na świecie, nie bierze się znikąd.

Zobacz także: Superroznosiciele. To oni zakażają koronawirusem

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić