Ale ich zrobili. Zobacz, co ekolodzy wcisnęli kłusownikom

8

Naukowcy umieścili lokalizatory GPS w plastikowych jajach stworzonych za pomocą drukarek 3D. Wszystko po to, aby prześledzić proceder nielegalnego handlu żółwimi jajami na Kostaryce. Ta niecodzienna metoda walki o przetrwanie zagrożonego gatunku to nasza #DziennaDawkaDobregoNewsa.

Ale ich zrobili. Zobacz, co ekolodzy wcisnęli kłusownikom
Żółwie morskie kilka razy w roku składają jaja na plażach. (Getty Images)

Samice żółwia morskiego kilka razy w roku składają na plażach jaja. Do jednego, wykopanego dołka trafia zazwyczaj od 50 do 150 jajek. Łącznie na plażach Ameryki Północnej i Środkowej co roku pojawiają się miliony żółwich jaj. Organizacja zajmująca się ochroną zwierząt Paso Pacifico wylicza, że nawet 90 proc. jajek z niestrzeżonych plaż pada łupem kłusowników.

Jaja zagrożonych żółwi są zabierane z gniazd i serwowane później jako sezonowe przysmaki w restauracjach.

Naukowcy znaleźli rozwiązanie i wydrukowali w 3D imitacje jajek żółwich, umieszczając w nich nadajniki GPS. Przy okazji specjaliści sprawdzili, że są one bezpieczne dla zagrożonych gatunków żółwi.

Nasze badania pokazały, że umieszczenie sztucznych jaj w gnieździe nie uszkadza rozwijających się zarodków. Zademonstrowaliśmy również, że można śledzić losy nielegalnie pozyskanych jaj od plaży po odbiorcę końcowego. Pokazała to nasza najdłuższa trasa, która ujawniła cały łańcuch dostaw o długości 137 km - opowiada główna autorka badań, biolog Helen Pheasey z Uniwersytetu Kent w Wielkiej Brytanii.

Jaja-makiety nazywane InvestEggatorami zostały zaprojektowane przez Kim Williams-Guillen z Paso Pacifico. Badania a ich temat opublikował w tym tygodniu magazyn Current Biology.

101 wydrukowanych jaj trafiło do gniazd

Drukowane w 3D jaja umieszczono w 101 gniazdach na 4 kostarykańskich plażach. Jedną czwartą fałszywych jaj skradziono. Dzięki temu naukowcy mogli śledzić losy jaj m.in. żółwia zielonego i żółwia oliwkowego. Jak się okazało większość skradzionych jaj nie opuszcza pobliskiego rejonu.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Jedno z jaj przebyło drogę 2 kilometrów do pobliskiego baru. Kolejne jajko, które pokonało najdłuższą drogę, bo aż 137 km dotarło do środkowej części lądu. Dwa dni trwał jego transport, z plaży do strefy załadunku supermarketu, później trafiło ono do posesji mieszkaniowej. Biolodzy nie sądzą, by zostało ono sprzedane w markecie. Przemytnik przekazał je prawdopodobnie sprzedawcy.

Niektórym jajom nie udało się połączyć z sygnałem GPS. Inne zostały zauważone przez kłusowników i odrzucone na bok.

Helen Pheasey mówi, że wstępne ustalenia wskazują, że większość jaj nie opuszcza okolicznych terenów. Potwierdza to lokalne doniesienia, że handel najczęściej odbywa się niedaleko plaż z gniazdami.

Wiedza, że większość jaj pozostaje w okolicznych rejonach, pozwala nam zaplanować działania ochronne. Możemy się skupić na zwiększeniu świadomości w lokalnych społecznościach - podkreśla Pheasey.

Naukowcy mają również nadzieję, że makiety zostaną wykorzystane w innych projektach. Zespół ekspertów zaczął już prace nad ulepszeniem technologii, chce też rozszerzyć jej zastosowanie na inne gatunki. Biolodzy chcą np. przystosować nadajnik do śledzenia dostaw rekinich płetw. Wspominają również o monitorowaniu kradzieży jaj z gniazd papug.

Zobacz także: Jamnik Patches miał raka. Drukarka 3D uratowała mu życie
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić