oprac. Aneta Polak| 

Kim był kat warszawskiego getta? Nigdy nie żałował tego, co zrobił

Siedem lat po zakończeniu II wojny światowej Jurgen Stroop został powieszony w więzieniu na Mokotowie. Do końca trwał przy hitlerowskim światopoglądzie, nie czuł żadnej skruchy. Wyrok śmierci przyjął ze spokojem. Kim był kat warszawskiego getta?

Kim był kat warszawskiego getta? Nigdy nie żałował tego, co zrobił
Gen. Jurgen Stroop, dowódca SS w otoczeniu oficerów na terenie getta warszawskiego (CAF, PAP, ARCHIWUM)

Był 19 kwietnia 1943 r. Getto warszawskie zostało otoczone, a na jego obszar wkroczyły oddziały niemieckie. Żydzi podjęli walkę zbrojną z Niemcami, choć nie mieli żadnych złudzeń, ani nadziei na zwycięstwo. Mieli zaledwie kilkadziesiąt pistoletów i kilkaset granatów. Mimo to wybrali śmierć z bronią w ręku.

To właśnie Jurgen Stroop od 19 kwietnia do 16 maja 1943 dowodził akcją likwidacji getta w Warszawie. Kazał zabijać wszystkich, również kobiety. Podczas tłumienia powstania Niemcy dopuszczali się potwornych zbrodni na mieszkańcach getta. Przeprowadzali masowe egzekucje, podpalali schrony, bunkry i kryjówki.

Wzniecenie pożaru spowodowało, że Żydzi objęci już płomieniami, masowo, całymi rodzinami wyskakiwali z okien. Zatroszczono się o to, by byli natychmiast likwidowani - pisał Jurgen Stroop w swoim raporcie z likwidacji getta w Warszawie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polskie interesy w Brukseli. "Głosem rolników jest dziś Donald Tusk"

Jurgen Stroop: od zera na szczyt NSDAP

Jurgen Stroop nie miał wykształcenia, nie był też wybitnie uzdolniony. Walczył jako ochotnik podczas I wojny światowej, a później pracował jako urzędnik i udzielał się w organizacjach kombatanckich. W 1932 roku wstąpił do partii nazistowskiej NSDAP, został też członkiem SS. Dzięki temu jego kariera błyskawicznie się rozwijała. Stroop zdobył władzę i uznanie najważniejszych przywódców NSDAP.

Stroop z czasem stał się fanatycznym nazistą. Porzucił katolicyzm i został wyznawcą pseudopogańskiej religii III Rzeszy. Zmienił nawet imię z Josef na Jürgen, bo to, które nadano mu podczas chrztu, brzmiało według niego za mało "nordycko".

Gdy Stroop dowodził akcjami umacniającymi władzę Niemców, ujawniła się jego psychopatyczna natura. Nie inaczej było w 1943 r. Stroop zgotował Żydom prawdziwe piekło na ziemi. Wszystko opisał w raporcie, z którego wyłania się obraz nienawiści i pogardy wobec Żydów.

"Dobry chłop"

Po pierwszym uderzeniu na oddziału powstańców, Heinrich Himmler pochwalił Stroopa, mówiąc: "graj pan tak dalej, maestro, a nasz Führer i ja nigdy tego panu nie zapomnimy". Później, spisując charakterystykę Stroopa, stwierdził m.in., że to "dobry chłop".

Taka pochwała z ust Himmlera w praktyce oznaczała bezwzględność i wyzucie z jakichkolwiek uczuć. To właśnie Stroop odpowiada za śmierć kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców getta i wyburzenie dzielnicy. "Maestro" sporządzał notatki, w których ze szczegółami opisywał m.in. sposoby na mordowanie i wyłapywanie kolejnych tysięcy Żydów.

Po wojnie Stroop trafił do celi z żołnierzem AK Kazimierzem Moczarskim. Tak powstała książka "Rozmowy z katem", z której wyłania się obraz Stroopa jako zbrodniarza absolutnego, który nigdy nie żałował tego, co zrobił.

Stroop na sali rozpraw zachowywał bardzo hardo, prawie że arogancko. Kompletnie lekceważył zarzuty i dowody mu prezentowane. Był bardzo opanowany, robił wrażenie nie człowieka, a automatu - wspominał w Polskim Radiu Jerzy Nowakowski, obrońca z urzędu w procesie Stroopa.

Generał SS, odpowiedzialny za stłumienie powstania w warszawskim getcie, został stracony 6 marca 1952 roku, w więzieniu na warszawskim Mokotowie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić