Angelika Karpińska| 

Dramat na Alasce. Polowanie na człowieka trwało tydzień

177

Ofiara ataku niedźwiedzia została uratowana po tym, jak załoga helikoptera wypatrzyła z powietrza napis "SOS". Mężczyzna przez kilka dni był terroryzowany przez drapieżnika.

Dramat na Alasce. Polowanie na człowieka trwało tydzień
Mężczyzna napisał na dachu chaty SOS (United States Coast Guard)

Załoga Straży Przybrzeżnej USA podczas lotu z Kotzebue do Nome na Alasce zbliżyła się do odległego obozu górniczego. Na dachu chaty zauważyła napis SOS.

Gdy helikopter zawrócił, załoga zobaczyła także mężczyznę wymachującego rękami. Straż Przybrzeżna postanowiła wylądować i mu pomóc.

Przeżył atak niedźwiedzia. Drapieżnik wracał co noc

Okazało się, że mężczyzna został zaatakowany przez niedźwiedzia grizzly, przez co miał kontuzję nogi i siniaki na tułowiu. Twierdził, że drapieżnik nękał go co noc przez kilka kolejnych dni po ataku.

W pewnym momencie niedźwiedź zaciągnął go nad rzekę – powiedział"The New York Times" pilot helikoptera Jared Carbajal.

Pilot dodał, że mężczyzna miał pistolet i nie spał od kilku dni. Zostały mu tylko dwa naboje. Straż Przybrzeżna nie podała danych mężczyzny, ale przekazała, że miał ok. 50-60 lat. Został zabrany do Nome na leczenie.

Zobacz także: Niedźwiedź grasuje w Pieninach. Dyrekcja parku ostrzega turystów i apeluje

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić