Rzuciła wszystko i wyjechała pomagać ofiarom ISIS
Delal Sindy
Poznajcie niezwykłą Szwedkę o kurdyjskich korzeniach. Piękność zrezygnowała z wygodnego życia w Europie, by pomagać ludziom pokrzywdzonym przez członków tzw. Państwa Islamskiego.
Jazydzi
Delal pojechała do wciąż niebezpiecznego północnego Iraku, by pomagać terroryzowanej ludności jazydzkiej. 4 lata po zakończeniu wojny północny zachód tego kraju opanowali bojowników tzw. Państwa Islamskiego.
ISIS
Terror, któremu została poddana ludność na terenach okupowanych przez ISIS, jest trudny do wyobrażenia. Mimo ogromnego niebezpieczeństwa, 24-letnia kobieta wyjechała tam, by zwrócić uwagę świata na tragedię chrześcijańskiej ludności mieszkającej na tych terenach. Jej aktywność doceniono szczególnie w Szwecji i Niemczech.
Zostawiła wszystko
Delal została wolontariuszką w obozie dla uchodźców. "Wzięłam urlop w pracy i porzuciłam studia. Zrezygnowałam również z najmu mieszkania. Chwilę później miałam w ręku bilet do Kurdystanu" - opowiadała brytyjskiemu dziennikowi "The Independent".
Razem z diasporą
"Kiedy dotarłam do Zakho - mojego rodzinnego miasta - zostałam wolontariuszką. Wraz z innymi osobami pomagam poszkodowanym zdobyć odpowiednią pomoc medyczną, uzyskać dostęp do psychologa i rozdzielam pomoc humanitarną z zagranicy" - opowiedziała o szczegółach swojej pracy.
Przywiązanie
Jej czas w Iraku dobiegał końca. Mimo że przyjaciele porozjeżdżali się już do swoich krajów, Delal czuła, że nie może tak po prostu wrócić. "Czułam opór w sercu przed wyjazdem. Zdecydowałam się zostać w Iraku i w tym momencie jestem tu od 10 miesięcy. Czuję, że to była najlepsza decyzja w moim życiu." - dodała.
Szkoła
W ciągu dnia zajmuje się dziećmi i kobietami poszkodowanymi przez tzw. Państwo Islamskie. Szczególną troską obejmuje rodziny jazydzkie, które terroryści potraktowali wyjątkowo brutalnie. Kobiety i dzieci przynależące do tej nielicznej grupy wyznaniowej były wykorzystywane seksualnie przez członków ISIS i sprzedawane na targach niewolników.
Co później?
Delal rozważa otworzenie własnej organizacji charytatywnej, co pozwoliłoby jej na pozostanie w irackim Kurdystanie na stałe. Kobieta zwierzyła się również, że pewnego dnia chciałaby zostać psychologiem.