Bywało lepiej
Może to nie był wybitny rok, jeśli chodzi o czarne charaktery. Wielu, a w szczególności tych komiksowych, można by poprawić. Lex Luthor za bardzo rozedrgany, Krall dość nijaki, Ajax wypada blado przy Deadpoolu. Optymizmem napawa jednak fakt, że gwiazdy nie stronią od grania złych postaci. No to zaczynamy przegląd.
Enchantress ("Legion samobójców")
W "Legionie samobójców" wszyscy są czarnymi charakterami, ale nie wszyscy są tym razem źli. Antagonistką jest June Moone, znana też jako Enchantress - wiedźma z nadprzyrodzonymi mocami. Może gdyby nie wystrzałowa Harley Quinn (w tej roli Margot Robbie), hipnotyzujące spojrzenie Cary Delevingne bardziej oddziaływałoby na widzów.
Zemo ("Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów")
Zemo jest niezły, ale nie uwodzicielski. Nieco rozczarował tych, którzy liczyli na wyjątkowo nikczemnego łotra, znanego z komiksów. Daniel Brühl jest w porządku, ma tę podskórną wredność, jest antypatyczny, ale do charyzmatycznego Toma Hiddlestona i jego Lokiego jeszcze mu daleko.
Kaecilius ("Doktor Strange")
Mads Mikkelsen miał o tyle trudną robotę, że całkiem niedawno stworzył wyśmienitego, magnetyzującego złoczyńcę, Hannibala Lectera i trochę trudno było przeskoczyć tamtą kreację. Do tego dochodzi pewne komiksowe uproszczenie, a zarazem przejaskrawienie. I tak, Kaecilius jest OK, wszystko niby gra, ale "tego czegoś" brakuje.
Apocalypse ("X-Men: Apocalypse")
Apocalypse wygląda dość groteskowo, karykaturalnie, ale oferuje więcej niż nieco podobny wizualnie Idris Elba w roli Kralla, w obrazie "Star Trek: W nieznane". Dodaje postaci pewnej głębi, acz prawdę mówiąc dla tak zdolnego aktora jak Oscar Isaac, można by znaleźć ciekawszego złoczyńcę.
Leon Rom ("Tarzan: Legenda")
Nawet w tak kiepskim filmie jak "Tarzan: Legenda", znajdzie się coś dobrego, choć w tym przypadku akurat też złego. Christoph Waltz został nadwornym złoczyńcą Hollywoodu i nie zamierzamy z tego powodu narzekać. Trochę gra już swoje wariacje, ale nadal jest na swój sposób urokliwy, a jednocześnie perfidny.
Darcy ("Green Room")
Zło wcielone. Na domiar - nomen omen - złego, ta podła kreatura jest do bólu spokojna i opanowana. Czasem najprostsze środki okazują się najlepsze. Brawa dla Patricka Stewarta.
Bartholomew Bogue ("Siedmiu wspaniałych")
Bartholomew Bogue jest typowym, chełpiącym się władzą, skrajnie egoistycznym skurczybykiem. Odpychający, przesiąknięty chciwością i samouwielbieniem. Arcypaskudny typ, co Peter Sarsgaard świetnie oddał na ekranie.
Howard ("Cloverfield Lane 10")
Psychopata jak się patrzy. Z miejsca wiadomo, że z kolesiem coś jest nie tak. A jednak czasem wydaje się taki ludzki, taki poczciwy. John Goodman niezmiennie w formie.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.