12-latek ma połamane kręgi. Spadł z tyrolki. Urząd tłumaczy
W Parku Róż w Chorzowie doszło do niebezpiecznego wypadku. Jak podaje "Dziennik Zachodni", u 12-latka stwierdzono złamania kręgów po upadku z tyrolki. Urząd Miasta tłumaczy, że monitoring miejski zarejestrował zdarzenie. Tak wypadek tłumaczą w magistracie.
Jak podaje "Dziennik Zachodni", w piątek (4 lipca) w Parku Róż doszło do wypadku z udziałem 12-latka. Chłopiec miał spaść z tyrolki. Doszło u niego do poważnych obrażeń - złamania kompresyjnego kilku kręgów. Kilka innych jest pękniętych. Dziecko trafiło do szpitala na Truchana. Sprawa zbulwersowała rodziców chłopca.
Złożyliśmy zawiadomienie o zaniedbaniu na policji. Takie grube łańcuchy nie powinny się urwać pod 39-kilogramowym dzieckiem - przekazała rodzina chłopca w rozmowie z "DZ".
Zwracają uwagę na fakt, że tyrolka jest wykorzystywana niezgodnie z przeznaczeniem, nawet przez dorosłych. Brakuje też regulaminu jej użytkowania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czuł się bezkarny. Wpadł w ręce policji na granicy
Chorzów. Wypadek na tyrolce. Magistrat tłumaczy
Urząd Miasta w Chorzowie poinformował, że incydent został zarejestrowany przez miejski monitoring. Chłopiec miał wejść na metalową balustradę, trzymając w rękach siedzisko sąsiedniej tyrolki, Potem miał wyskoczyć do góry.
Siła naprężenia, fakt, że skok nastąpił w poprzek toru działania urządzenia i zamocowania łańcucha, doprowadziła do mechanicznego uszkodzenia ogniwa łańcucha. Doszło do zerwania łańcucha i upadku chłopca ze znacznej wysokości - przekazała Katarzyna Hohuł z Biura Prasowego Urzędu Miasta w Chorzowie.
Jak dodała, "wypadek nie był wynikiem awarii urządzenia", a urządzenie było w tym przypadku niewłaściwie użytkowane. - Nie możemy zapewnić bezpieczeństwa młodym mieszkańcom naszego miasta, jeśli urządzenia na placach zabaw są użytkowane niezgodnie z przeznaczeniem - stwierdziła przedstawicielka magistratu.