Oni wygrali z koronawirusem. Ich metoda wielu się nie spodoba
Gdy Europa walczy z dramatyczną sytuacją pandemiczną, są na świecie miejsca, gdzie COVID-19 poszedł już w zapomnienie. To przede wszystkim Azja i Australia. Jak im się to udało?
3 listopada w Singapurze odnotowano 9 nowych przypadków koronawirusa. Tylko dwa z nich to przypadki lokalne, pozostałe to osoby zza granicy, które na lotnisku uzyskały pozytywny wynik testu. Przez prawie pięć dni liczba zakażeń w Singapurze była równa zeru.
Jak Singapur poradził sobie z epidemią? Jak podaje portal Nikkei Asia, główną zasługą są aplikacje śledzące. Ponad połowa mieszkańców Singapuru korzysta z aplikacji, które śledzą ich przemieszczanie się.
Jeśli ktoś zostaje zakażony, informacja jest od razu wpisywana do systemu. Osoby, które w tym czasie były w tym samym miejscu co zakażony, zostają o tym poinformowane, poddane kwarantannie i testom.
Co z tymi, którzy aplikacji nie mają? Przed wejściem do większości miejsc publicznych konieczne jest zeskanowanie kodu aplikacji. Można zeskanować też swój dowód osobisty.
Z koronawirusem uporali się również Australijczycy. Tam 31 października nie odnotowano ani jednego zakażenia. Co pomogło? Rygorystyczne obostrzenia i odpowiedzialność społeczna. Australijczycy pomimo dużo lepszej sytuacji epidemiologicznej, niż gdziekolwiek na świecie, wciąż bardzo dbają o dystans społeczny.