Szykowali się do pogrzebu. Okazało się, że matka żyje

148

Ta historia zdarzyła się naprawdę. 88-letni mężczyzna odebrał telefon ze szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim. Personel poinformował go, że jego żona nie żyje. Rozpoczęto wstępne przygotowania do pogrzebu, a dzieci zmarłej pojechały odebrać akt zgonu. Wtedy okazało się, że doszło do pomyłki, a pacjentka żyje.

Szykowali się do pogrzebu. Okazało się, że matka żyje
W szpitalu w Ostrowcu Świętokrzyskim doszło do pomyłki (Google Maps)

Do zdarzenia doszło 17 czerwca. Senior odebrał telefon ze szpitala, w którym leży jego żona. Osoba z personelu przekazała, że pacjentka zmarła ok. godz. 7 rano. Mężczyzna powiadomił swoje dzieci, a później dalszą rodzinę.

Fatalna pomyłka w szpitalu w Ostrowcu Świętokrzyskim

Tata poinformował o tym mnie oraz moją siostrę, a my - dalszą i bliższą rodzinę. Siostra i ja spotkaliśmy się w domu taty w Ostrowcu i wybraliśmy się do szpitala po wypis aktu zgonu - relacjonuje dla TVN Zbigniew Matyjanek.

W drodze do szpitala pan Zbigniew wraz z siostrą udali się do zakładu pogrzebowego. Chcieli omówić termin kremacji i sposób dostarczenia urny na miejsce pogrzebu. Kiedy w końcu pojawili się w szpitalu, doznali szoku. Ich matka nadal żyła.

Spytaliśmy, czy możemy odebrać akt zgonu pani Matyjanek. Panie popatrzyły na siebie bardzo dziwnym wzrokiem. Jedna z nich żachnęła się nawet i powiedziała: "Przecież pani Matyjanek żyje". Niewiele myśląc, wpadliśmy do sali, gdzie leżała mama. Jest w bardzo ciężkim stanie, ale żyje. Przytuliliśmy ją. Mogliśmy ją pogłaskać, dotknąć - opowiada mężczyzna.

Pracownicy szpitala nie potrafili wytłumaczyć pomyłki. Tego dnia nie było także dyrektora, który mógłby zainterweniować. Rodzina nie mogła liczyć na pomoc psychologa, który był potrzebny, by porozmawiać z 88-letnim ojcem pana Zbigniewa.

Po rozmowie z księgową, która z personelu była jedyną kompetentną osobą, poprosiłem o pomoc psychologa dla mojego taty, który ma 88 lat i mógł nie przeżyć takiego ciągu informacji. Pani księgowa poinformowała mnie, że psycholog "nie ma czym pojechać". Jestem w szoku, w jaki sposób szpital w Ostrowcu jest zarządzany - dodaje wstrząśnięty pan Zbigniew.

Z dyrektorem szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim rozmawiała reporterka TVN24. Tomasz Kopiec zapewnił, że sprawa jest wyjaśniania. Przyznał także, że błąd leży po stronie placówki, a personel popełnił wiele błędów.

W tej chwili poprosiliśmy personel o wyjaśnienia, natomiast już ze wstępnych ustaleń wynika, że nie przestrzegano procedury. Przepraszam, nie znajduję tu żadnego uzasadnienia i mogę tylko wyrazić współczucie dla rodziny pacjentki, która przebywa wciąż na naszym ZOL-u - mówi Kopiec.

Obecnie dyrekcja czeka na wyjaśnienie, kto powiadomił rodzinę o śmierci kobiety. Wobec tej osoby zostaną wyciągnięte konsekwencje. Dyrektor dodał, iż wolałby, aby o ewentualnym odszkodowaniu dla pokrzywdzonych zadecydował sąd.

Zobacz także: Gdzie największe wzrosty cen? "Drożeje właściwie wszystko"
Autor: ABA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić