Ta kobieta przeżyła dwa zamachy na WTC. "Byłam gotowa na śmierć"

5

Mija 20 lat od ataków na WTC. Samolot uderzył w nowojorski budynek World Trade Center 11 września 2001 roku. Dokładnie minutę po tym, jak Julita Bergman przyszła do pracy. Kobieta cudem przeżyła.

Ta kobieta przeżyła dwa zamachy na WTC. "Byłam gotowa na śmierć"
Atak na World Trade Center (Getty Images)

PAP opublikował poruszającą rozmowę z Julitą Bergman. Kobieta przeżyła potężną traumę. Do ataku doszło minutę po tym, jak pojawiła się w pracy w północnej wieży nowojorskiego WTC. Po latach wyjawia, że od razu wiedziała, że to atak terrorystyczny.

Najbardziej dramatycznym momentem było zawalenie się bliźniaczego wieżowca, to nastąpiło tuż po tym, gdy po przeszło godzinie wyszłam z płonącego gmachu, myślałam, że zginę - podkreśliła.

Zdradziła jednocześnie, że bała się, iż budynek się zawali i po prostu razem z nim runie na dół. Wiedziała, jak reagować, bo przeżyła też pierwszy atak na WTC w 1993 roku. Szybka ucieczka nie była jednak łatwa.

Na korytarzu było już ciemno, unosił się czarny, gęsty dym. Tego dnia mieliśmy zaplanowane spotkanie, zamiast spodni i wygodnych butów założyłam wąską spódniczkę i wysokie szpilki. Schodziłam po schodach wolno. Dostałam skurczu w nogach. Próbowałam iść boso, ale było za dużo szkła - relacjonuje.

Po drodze otrzymała pomoc od innych pracowników. - Akurat kiedy dotarliśmy do centrum handlowego, z hukiem zawaliła się południowa wieża. Biegliśmy z Billym i Robertem, aż nagle potężny podmuch powalił nas na posadzkę. Robert wylądował na mnie. Czułam, że się duszę. Raptownie zapadła ciemność - wspomina po latach.

Byłam gotowa na śmierć. Zaakceptowałam to, że umrę, choć nie byłam z tego powodu szczęśliwa. Modliłam się krótko do Pana Boga. Prosiłam, żeby przynajmniej dwaj młodsi mężczyźni, którzy mi pomagali przeżyli - zdradza.

Atak na WTC. Mnóstwo krwi i ciał

Bergman, jak również towarzyszący jej mężczyźni, mieli naprawdę dużo szczęścia. Wszystko dlatego, że omijały ich elementy walącego się drapacza chmur.

Wokół kobiety leżało wiele martwych osób. W jej głowie praktycznie nieustannie pojawiały się myśli, że może umrzeć. W końcu jednak udało się wydostać na zewnątrz.

Kilkanaście osób złapało się wraz z nami za ręce usiłując się wydostać na zewnątrz. Pomogło nam pojawienie się strażaka z latarką. Wyszliśmy na skrzyżowaniu ulic Vesey i Chambers. Dotarcie tam zajęło nam godzinę i piętnaście minut. Wszystko było szare. Wyglądało jak krajobraz na księżycu - porównuje ocalona.
Autor: MDO
Źródło:PAP
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić