Kabaret Moralnego Niepokoju drwi z Daniela Obajtka. Nagranie podbija sieć
Do sieci trafił skecz, który odnosi się do sytuacji na stacjach paliw. Głównym bohaterem został natomiast szef PKN Orlen Daniel Obajtek, którego odegrał Robert Górski. Można ubawić się do łez, choć to raczej śmiech przez łzy...
Kabaret Moralnego Niepokoju i Goście - Stacja benzynowa. Prezes
Kabaret Moralnego Niepokoju zdecydował się na kooperację z Kabaretem Młodych Panów. Wspólnie stworzono program "Kabaret na żywo. Młodzi i Moralni". Jest on emitowany na antenie telewizji Polsat. Satyrycy regularnie nawiązują do bieżącej sytuacji w naszym kraju.
Tym razem powstał skecz "Stacja benzynowa. Prezes". Krótka produkcja cieszy się ogromną popularnością. Na YouTube ma już przeszło 360 tysięcy wyświetleń.
Głównym bohaterem jest prezes PKN Orlen "Daniel Obajtek". Przychodzi on na jedną ze stacji paliw, gdzie zaczyna dyskutować z pracownikami. Udaje się też do toalety dla niepełnosprawnych, tłumacząc, że tam jest czysto i nie trzeba czekać w kolejce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inflacja w 2023 r. Prof. Marian Noga: w drugiej połowie roku spadnie, ale ceny nadal będą rosły
Zadrwili z Daniela Obajtka. Ale ubaw!
Satyrycy nie mieli litości dla Daniela Obajtka. Zadrwili między innymi z "taśm Obajtka". Nie brakowało na nich przekleństw, które padały z ust prezesa PKN Orlen. Później zainteresowany wyjaśniał, że to efekt... zespołu Tourette'a.
Oczywiście nie mogło zabraknąć też wątku cen benzyny. "Obajtek" wyjaśniał, jak to się robi.
To się robi tak. Na początku benzyna kosztuje sześć. Nagle podnosisz cenę na dziesięć. Nagle wszyscy krzyczą: "Ale drogo, ale drogo!". Po miesiącu obniżasz na osiem. I już wszyscy się cieszą: "Ale staniało, ale staniało!" i już nikt nie pamięta, że powinno być po sześć - tłumaczył Robert Górski, który wcielił się w postać szefa Orlenu.
Na koniec skeczu pojawił się klient na wózku. Mężczyzna chciał udać się do toalety. Nie była ona jednak w zbyt dobrym stanie, co wyraźnie go zbulwersowało. Zapewnił, że złoży skargę do samego... prezesa, który de facto kilka chwil wcześniej opuścił kabinę.
