aktualizacja 

Nie było wypadku. Dominik Raczkowski z "Warsaw Shore" sfingował swoją śmierć

177

24-letni Dominik Raczkowski, uczestnik programu "Warsaw Shore", dla żartu sfingował własną śmierć. W "nekrologu" napisano, że zginął w wypadku samochodowym.

Nie było wypadku. Dominik Raczkowski z "Warsaw Shore" sfingował swoją śmierć
Dominik Raczkowski zażartował sobie z fanów i mediów (Instagram)

Dominik Raczkowski to jeden z uczestników show MTV "Warsaw Shore". Znajomi przekazali na Instagramie, że 24-latek miał on wypadek - potrącił go samochód. Następnie miał walczyć o życie w szpitalu i w wyniku licznych obrażeń umrzeć.

Po wydarzeniu odzywał się, komunikował, choć mówił, że nie może się ruszyć, bo go wszystko boli i nie czuje nic od pasa w dół - relacjonowali jego znajomi.

"Cudowne zmartwychwstanie"

Szybko jednak wyszło na jaw, że nic takiego nie miało miejsca. Media nie były w stanie potwierdzić daty pogrzebu Raczkowskiego w parafii w Katowicach. Sprytni internauci szybko wywęszyli, że aspirujący celebryta wcale nie umarł, a podali to w wątpliwość również jego znajomi z programu.

We wtorek późnym wieczorem sam "zmartwychwstały" Dominik ogłosił , że wcale nie umarł. W serwisie YouTube pojawiło się nagranie "Daliście się zrobić w ch***", gdzie przyznaje, że sfingował własną śmierć. Jak twierdzi, chciał pokazać, że "influencerzy nami manipulują".

Raczkowski zarzuca mediom, że nie zweryfikowały informacji o jego śmierci, jednak zaznaczył, że Pudelek próbował się z nim skontaktować. Portal jako jeden z niewielu nie opublikował sensacyjnych wieści, właśnie z powodu braku dowodów na śmierć celebryty. Nam pozostaje jedynie przeprosić czytelników za wprowadzenie ich w błąd.

Zobacz także: Nana i Łukasz "Hotelu Paradise" o zarabianiu na Instagramie
Autor: MDO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić