Trudne chwile gwiazdy "Rancza". Ogarnął ją wielki wstyd

11

Grażyna Zielińska zyskała niemałą popularność za sprawą występów w serialu "Ranczo". W pamięci Polaków zapisała się jako babka-zielarka z tej produkcji telewizyjnej. Kultową rolę co prawda wspomina do dziś, a jednocześnie nie ukrywa, że czasem nie było tak, jakby chciała.

Trudne chwile gwiazdy "Rancza". Ogarnął ją wielki wstyd
Grażyna Zielińska (Licencjodawca, AKPA)

Grażyna Zielińska przez wiele lat odgrywała rolę babki-zielarki w kultowym serialu "Ranczo". Od pracy na planie tej produkcji minęło już sporo czasu, jednak nadal ma w głowie początkowe przygody.

W rozmowie z Plejadą wprost wyznała, jak zareagowała na propozycję roli w "Ranczu". - Byłam wtedy świeżo po pięćdziesiątce, a oni chcieli, żebym zagrała babkę. Coś strasznego! No ale nie wybrzydzałam i nie wydziwiałam. Stwierdziłam, że przeczytam scenariusz i zobaczymy, co z tego wyjdzie - podkreśliła.

Po pierwszym sezonie serialu zdołała się oswoić z postacią. Występowanie na planie nawet jej się spodobało. Właśnie dlatego była rozczarowana, gdy nikt się do niej nie odezwał w kontekście nagrywania kolejnego sezonu serialu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Paweł Domagała stworzył dla Polsatu serial "Rafi". "Zawsze fascynował mnie temat odkupienia win i drugiej szansy"

Aktorka nie chciała się narzucać i nie podjęła kontaktu z produkcją. Jednocześnie zwątpiła w swoje możliwości.

Ale po co? Żeby najeść się wstydu i usłyszeć, że nie nadaję się do tego zawodu? Znajomi mnie pocieszali i tłumaczyli, że może scenarzyści nie mieli pomysłu na moją postać. Ja natomiast swoje wiedziałam. Uznałam, że producenci stwierdzili, że gram jak potłuczona, psuje każdą scenę i postanowili zrezygnować z babki-zielarki - podkreśliła Zielińska.

Grażyna Zielińska wspomina wpadki

Do "Rancza" Grażyna Zielińska wróciła przy okazji trzeciego sezonu. W pamięci aktorki mocno utkwiły niezręczne wydarzenia z planu hitowej produkcji.

Zdarzył się też jeden dzień, kiedy wybitnie mi nie szło... Grałam scenę z Solejukową, czyli Kasią Żak, i cały czas się myliłam. W pewnym momencie Wojtek Adamczyk krzyknął do mnie: "Buba, to już jest 38. dubel". Myślałam, że spalę się ze wstydu. Zawsze uczenie się tekstu przychodziło mi z łatwością, a tu ciągle coś nie tak. Nie byłam ani pijana, ani na kacu, ani chora. "Trzeba było się lepiej przygotować" - powiedział Wojtek. Nie dyskutowałam z nim. W końcu nagraliśmy tę scenę, ale do dziś pamiętam, jak w przerwie obiadowej głupio było mi komukolwiek na oczy się pokazać. Wiedziałam, że schrzaniłam sprawę i zmarnowałam mnóstwo czasu - podsumowała.
Autor: MDO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić