"Żarty się skończyły". Protest pod Sejmem
Czarny protest
W sobotę pod Sejmem odbyła się manifestacja inicjatywy "Ratujmy kobiety". To reakcja na odrzucenie przez Sejm obywatelskiego projektu liberalizującego przepisy dotyczące aborcji. Zamiast tego zdecydowano się skierować do dalszych prac projekt "Stop aborcji", przewidujący jej bezwzględny zakaz.
Niezadowoleni
W manifestacji uczestniczyli m.in. Partia Razem, Zieloni, Komitet Obrony Demokracji oraz przedstawiciele PO i Nowoczesnej. Wśród niezadowolonych z decyzji Sejmu znaleźć można było m.in Stefana Niesiołowskiego i Mateusza Kijowskiego, a także Małgorzatę Prokop-Paczkowską, Joannę Muchę i Ewę Kopacz.
Pomysłowość
Tysiące ludzi i niewiele mniej haseł oraz transparentów pojawiło się przed Sejmem. Manifestujący wznosili się na wyżyny wyobraźni, żeby pokazać, jak bardzo nie zgadzają się z decyzją posłów.
Konsekwencje
Projekt odrzucono decyzją posłów PiS, Kukiz'15 i PSL. Sobotnia manifestacja pod Sejmem była jednym z efektów tej decyzji. W poniedziałek kobiety w całej Polsce zamierzają w ramach protestu nie pójść do pracy.
Hasła
"Chcemy lekarzy, nie misjonarzy", "Pięćset złotych nie dla zygoty", "Moja wagina nie twoja broszka", "Oprócz macic mamy mózgi - decydujemy same", "Brak legalnej aborcji zabija". To tylko kilka z wielu haseł, jakie pojawiły się na transparentach.
Celebryci
W akcję zaangażowało się wiele znanych osób, w tym tych kojarzonych z kina i telewizji.
Już za późno
"Mamy różne poglądy polityczne, ale dzisiaj stoimy tutaj wszyscy razem, bo mamy jeden cel" - mówiła Joanna Mucha. Była minister sportu została jednak zakrzyczana przez tłum. Jej przemówienie co chwilę przerywały okrzyki "Już za późno!", "Kompromitacja to nie kompromis!" i "Gdzie byliście osiem lat!?".
"Sejm kłamie"
Przedstawicielka inicjatywy Dziewuchy Dziewuchom uznała, że 250 tys. podpisów pod projektem ustawy liberalizującej ustawę aborcyjną "poszło do kosza". "Sejm, który zapowiadał, że nie odrzuci żadnej inicjatywy obywatelskiej, skłamał".
"Dość dyktatury kobiet"
Posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus zaliczyła niemałą wpadkę. W pewnym momencie zaczęła skandować "Dość dyktatury kobiet!". Ktoś ze sceny musiał ją poprawić, że w tym wypadku chodzi o mężczyzn.
Koniec
Zgromadzenie rozeszło się kilka minut przed godz. 15. Wcześniej jednak przedstawiciele inicjatywy "Ratujmy kobiety" zapowiedzieli, że w środę będą w Strasburgu. Wtedy Parlament Europejski zapowiedział debatę na temat praw kobiet w Polsce.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.