aktualizacja 

Zmarł człowiek, który przewidział katastrofę Challengera

11

W wieku 89 lat zmarł Bob Ebeling, inżynier kosmicznego promu Challenger, który przewidział, że może dojść do tragedii. Przez 30 lat obwiniał się o to, że nie zapobiegł katastrofie. Spokój odnalazł dopiero w ostatnich tygodniach życia.

Zmarł człowiek, który przewidział katastrofę Challengera
(PAP/EPA)

Bob Ebeling nigdy sobie nie wybaczył, że w 1986 roku nie powstrzymał startu promu Challenger. Miał przypuszczenia, że prom może eksplodować i podzielił się obawami z NASA - informuje huffingtonpost.com. Jego przewidywania sprawdziły się dramatycznie szybko. Challenger wybuchł tuż po starcie, zabijając siedem osób.

W ostatnich tygodniach życia uwolnił się od poczucia winy. W styczniu minęła 30. rocznica katastrofy. Ebeling udzielił wówczas szerokiego wywiadu dla National Public Radio (NPR). Rozmowa zadziałała jak spowiedź i inżynier NASA odnalazł spokój.

To było jak pozwolenie od świata. W końcu był w stanie pozwolić odejść tej części życia – powiedziała po jego śmierci córka, Leslie Ebeling Serna w NPR.

Ebeling był jednym z pięciu inżynierów związanych z firmą Morton Thiokol, wykonawcą dodatkowych silników w promie. Ostrzegł NASA, że niskie temperatury w momencie startu mogą okazać się katastrofalne w skutkach. Jego ostrzeżenie zostało jednak zignorowane. Noc przed startem promu Ebeling powiedział żonie:

To wybuchnie.

28 stycznia 1986 r. Challenger wystartował z Przylądka Canaveral na Florydzie. Rozpadł się 73 sekundy po starcie. Do katastrofy doszło z powodu uszkodzenia pierścienia uszczelniającego w prawym silniku rakiety dodatkowej na paliwo stałe, które powstało już w pierwszej sekundzie lotu. Chwilę później pojawił się ogień, który wypalił dziurę w silniku, prowadząc do coraz większych zniszczeń i w końcu do tragicznego w skutkach wybuchu.

Ebeling zrezygnował z pracy. Przez resztę życia obwiniał się, że nie zrobił nic więcej poza ostrzeżeniem NASA.

To jeden z błędów, które robi Bóg. Nie powinien pozwolić, bym pracował. Następnym razem, gdy będę z nim rozmawiał, zapytam go „Dlaczego ja? Wybrałeś przegranego” – opowiadał w NPR w styczniu.

Inżynier zmarł w poniedziałek w swoim domu w Brigham City (USA). Od lat chorował na raka prostaty.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić