Jesteś fanem "Walking Dead"? Oto 6 faktów, które cię zaskoczą
Zombie milczą
Różne źródła, w tym aktor Jay Huguley, który występował w serialu jako David, donosiły, że podczas kręcenia scen aktorzy grający zombie nie wydawali z siebie żadnych dźwięków. Warczące odgłosy były dogrywane później, podczas montowania materiału.
Broń w serialu była dodawana komputerowo
Jay Huguley przyznał na łamach huffingtonpost.com.au, że aktorzy używali nieco "wybrakowanych" rekwizytów. By mieć pewność, że nikomu nie stanie się krzywda, ekipa techniczna wręczała aktorom noże bez... ostrzy. Z tego powodu graficy musieli później "dorabiać" komputerowo brakujące elementy uzbrojenia.
"Niesmaczny" obiadek
Jay Huguley przyznał, że osobliwym doświadczeniem był dla niego pierwszy wspólny lunch z ekipą filmową. Aktorzy wcielający się w role zombie musieli pozostać w pełnej charakteryzacji, przez co nie można było rozpoznać, kto kryje się pod warstwą makijażu. Huguley wspominał również, że równie fascynującym przeżyciem było dla niego jedzenie obiadu z kimś, komu odpada np. połowa twarzy.
Zombie nie śmierdzą
Aktor podkreśla, że choć aktorzy grający żywych trupów wyglądają odrażająco, to pachną zupełnie normalnie. Huguley przyznał, że to dziwne doświadczenie, kiedy siedzi się obok kogoś, komu rozsypuje się twarz, a jednocześnie czuje się ładny zapach jego perfum.
UWAGA, na następnych stronach możesz się natknąć na spoilery!
Sceny śmierci nieprzyjemne dla aktorów
Michael Traynor, który wcielił się w postać Nicholasa, ujawnił, że musiał wręcz powstrzymywać łzy, kiedy kręcono scenę śmierci Ricka Grimesa. Z kolei Huguley musiał powtarzać własną śmierć 10 razy, co go kompletnie wykończyło. Obaj aktorzy przyznali, że były to dla nich przeżycia dość traumatyczne.
Śmierć Glenna
Cały świat był zszokowany śmiercią Glenna, który padł ofiarą krwiożerczych zombie. Jay Huguley przyznał, że równie zaskoczeni byli członkowie ekipy filmowej, ponieważ Glenn odszedł w nieco inny sposób, niż przewidywał scenariusz.