To najprawdopodobniej największy okaz, jaki widziano w Teksasie
Aż czterech mężczyzn było potrzebnych do obezwładnienia aligatora z rezerwatu przyrody Trinity River, który przestraszył zwiedzających. Kolos mierzy 4 m i waży 400 kg.
Niesfornego pensjonariusza rezerwatu przewieziono do pobliskiej placówki dla gadów, Gator Country. Mieszka w niej już 450 innych aligatorów.
Mało brakowało
Miarka przebrała się, gdy gad wyszedł z wody i podszedł do kobiety łowiącej kraby. Na szczęście w porę udało jej się uciec i wezwać pomoc.
To było bardzo niebezpieczne - mówiła dyrektora rezerwatu, Stuart Marcus w rozmowie z "Daily Mail".
Gigantyczne wyzwanie
Zarządca Trinity River wiedział, że sam nie da sobie rady z tak ogromnym aligatorem i zadzwonił po profesjonalistę. Na miejscu szybko pojawił się Gary Saurage z Gator Country w asyście trzech współpracowników.
W grupie siła
Aligator podpłynął do zespołu, kiedy tylko dostrzegł łódź. Mężczyźni zarzucili na niego lasso i zanim udało im się wciągnąć zwierzę na pokład, omal sami nie wpadli do wody. 400-kilogramowy gad nie dawał za wygraną.
Zdobycz życia
Gary Saurage jeszcze nigdy nie zmierzył się z tak ogromnym aligatorem, a jego schwytanie uważa za życiowe osiągnięcie. Gdyby nie interwencja jego ekipy, prędzej czy później ktoś najpewniej padłby ofiarą drapieżnika.
Niezwykłe imię dla niezwykłego okazu
Mężczyzna spontanicznie na Facebooku ogłosił konkurs na imię dla ogromnego aligatora. Szybko pojawiły się pierwsze propozycje jak np. "Big Tex”, „Darth Gator”, czy „Bigger Al”. Macie lepsze?
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.